Przypomnijmy, że Andrzej Duda zadecydował we wtorek o podpisaniu nowelizacji ustawy o IPN i skierowaniu jej w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego. Na tle tej ustawy wybuchł konflikt między Polską a Izraelem. O jej dalszych losach teraz zadecyduje Trybunał Konstytucyjny. W piątek, 2 lutego, podczas konferencji "Tożsamość konstytucyjna" prezes TK Julia Przyłębska broniła tej ustawy. "Niezrozumienie naszej wrażliwości, niewsłuchanie się w naszą wrażliwość, doprowadziło do tego, że sformułowano oskarżenia niemające nic wspólnego z prawdą" - oświadczyła, cytowana przez wpolityce.pl. Przyłębska podkreśliła, że zaprosiła na konferencję zagranicznych dziennikarzy po to, "żeby zrozumieli, że to, co się dzieje, nie jest przeciwko czemukolwiek, ale jest za upamiętnieniem tych wszystkich polskich ofiar, które straciły życie i poniosły olbrzymie straty". Prezes TK tłumaczyła, że nowelizacja nie zakazuje mówienia o zbrodniach dokonywanych przez pojedyncze jednostki. "Przecież nikt nigdy nie mówił, że nie było takich rzeczy jak wydawanie Żydów, że nie było szmalcowników. Przecież o tym mówimy, rozliczamy się z tą naszą historią, ale ona dotyczy indywidualnych jednostek, nawet jeśli funkcjonowały w pewnej zbiorowości" - wyjaśniła. Krytyczne opinie wobec ustawy określiła jako "dezinformację". Nie wiadomo jeszcze, kiedy Trybunał Konstytucyjny zajmie się nowelizacją, ani w jakim składzie sędziowskim zostanie zbadana. Zgodnie z nowelizacją ustawy o IPN każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni". (mim)