Kaczyński zapytany w rozmowie z "Gazetą Polską", której fragment został opublikowany we wtorkowej "Gazecie Polskiej Codziennie", jak ocenia łączenie sprawy ustawy 447 z kwestią obecności wojsk amerykańskich w Polsce, powiedział, że są siły polityczne, które nawet nazywają ewentualną bazę armii USA "okupacyjną". "W odpowiedzi na to pytanie muszę wrócić do sprawy wpływów rosyjskich. Moskwa zawsze bardzo sprawnie posługiwała się agenturą, a agentura może działać pod różnymi sztandarami. Ostatnio nawet Donald Tusk odkrył, że może tak być. Dla jednych jest to nowość, a dla innych, szczególnie tych, którzy interesują się historią, znana sprawa" - ocenił. "Powiem to zatem zupełnie otwarcie: ludzie Moskwy występowali w naszych dziejach pod bardzo różnymi hasłami, również odwołującymi się do obrony polskiej tradycji, wolności, niepodległości itd. Tłumaczyłem to bardzo dokładnie na zjeździe Porozumienia Centrum w 1993 r. Mówiłem, że musimy brać pod uwagę takie zagrożenie. Ono się dziś aktualizuje. Bardziej dziś niż wówczas, w pierwszej połowie lat 90. Zatem jeśli pytają mnie państwo, jak widzę te siły polityczne, które straszą ludzi obecnością wojsk amerykańskich w Polsce, to widzę je właśnie w tym kontekście, który przed chwilą opisałem. Stała obecność armii USA w naszym kraju oznacza ogromne podniesienie poziomu naszego bezpieczeństwa. To jasny sygnał dla Rosji, że naruszenie naszej granicy byłoby dla niej wielce kosztowne. Zbyt kosztowne" - zaznaczył Kaczyński. "To także zmiana sytuacji geopolitycznej, niezwykle dla nas korzystna. Ktoś, kto z tym walczy, nie jest polskim patriotą. Jest albo bardzo niemądry i naiwny, albo realizuje interes Rosji. Nie ma innej możliwości" - dodał.