Propozycję powołania sejmowej komisji śledczej w sprawie prywatyzacji Stoczni Gdańsk złożył w poniedziałek wiceszef Solidarności Stoczni Gdańsk Karol Guzikiewicz po wysłuchaniu debaty premiera Donalda Tuska z przedstawicielami związków zawodowych ze Stoczni. Działacze Solidarność i OPZZ nie wzięli udziału w debacie, oglądali ją w telewizorze, przed bramą gdańskiej stoczni. Jarosław Kaczyński był pytany podczas wtorkowej konferencji prasowej we Włocławku także o tę sytuację. - Premierowi ostatnio brak ducha i to jest przyczyna, że nie znalazł się tam, gdzie powinien znaleźć. Powinien znaleźć się przed stocznią na tych twardych krzesłach i dyskutować, być może twardo dyskutować, o sprawie naprawdę dla Polski ważnej w wymiarze gospodarczym i bardzo istotnym wymiarze symbolicznym - powiedział prezes PiS. Wskazując na wymiar symboliczny, zaznaczył, że chodzi nie tylko o rocznicę 1989 r., ale również bunty w stoczni w 1970 i 1956 r. - To są dzieje polskiej wolności, walki o polską wolność i jej zwycięstwo. Nie wolno tego lekceważyć. Kraj, który lekceważy swoją historię, swoją tradycję, to jest kraj chory, głęboko chory - podkreślił prezes PiS. - Mam wrażenie, że w tej chwili chorujemy, ale nie chorujemy wszyscy. Choruje ta formacja, która jest przy władzy i wczoraj ta choroba się po raz kolejny pokazała - dodał. Pytany o pomysł powołania komisji śledczej w sprawie prywatyzacji Stoczni Gdańskiej, powiedział: "sądzę, że to powinno być wyjaśnione, na razie przynajmniej, w innym trybie". - Komisja śledcza jest instytucją nadzwyczajną, która powinna podejmować działanie wtedy, gdy te inne procedury państwowe zawodzą, a one jeszcze nie zawiodły, bo tak naprawdę nikt tego tak na poważnie nie badał. Wobec tego postulowałbym, aby zacząć badać tę sprawę, bo to jest rzeczywiście problem bardzo istotny - argumentował. Konferencja prasowa odbyła się przy tamie na Wiśle we Włocławku nieopodal miejsca, gdzie w 1984 r. zginął ks. Jerzy Popiełuszko. J.Kaczyński złożył kwiaty przed tablicą upamiętniającą męczeńską śmierć kapelana Solidarności. Zdaniem przewodniczącego klubu parlamentarnego PiS Przemysława Gosiewskiego poniedziałkowa debata premiera ze stoczniowcami "nie służyła wyjaśnieniu żadnej sprawy" i była "rozwiązaniem propagandowym". - Miałem wrażenie, że ci którzy rozmawiali z premierem, z góry akceptowali wszystkie słowa, które powiedział" - mówił Gosiewski na wtorkowej konferencji prasowej w Kielcach. Jego zdaniem debata rządu ze stoczniowcami "tak naprawdę miała miejsce 29 kwietnia w Warszawie - za pomocą gazu i pałek". - Głównymi partnerami w tej rozmowie powinna być Solidarność - ma to znaczenie symboliczne, bo Solidarność Stoczni Gdańskiej jest pewnym symbolem całego ruchu pracowniczego - dodał Gosiewski.