Lider PiS zaznaczył, że 13 października "Polacy zdecydują, w którą stronę pójdziemy". "Czy w tę, która została wyznaczona przez rządy PiS, czy w tę, która była w różnych wersjach, z pewnymi korektami prowadzona począwszy od 1989 r. A symbolicznymi nazwiskami są tu: Leszek Balcerowicz, czy też kolejni premierzy z SLD" - mówił prezes PiS. Podkreślił, że decyzja ta nie donosi się tylko do tego kto rządzi. "To oczywiście jest zawsze bardzo ważne, ale w tym wypadku, my Polacy podejmiemy bardzo niedługo, za dwa tygodnie decyzję o charakterze ustrojowym. Decyzję co do tego, jaki ustrój będzie panował w naszym kraju" - powiedział prezes PiS. Zaznaczył, że nie chodzi tu o ustrój w znaczeniu konstytucyjnym, bo ten nie ulegnie zmianie, chyba że PiS uzyska konstytucyjną większość. "To określenie odnosi się do pewnego mechanizmu społecznego, który funkcjonuje w społeczeństwie, który rozdziela różnego rodzaju dobra, począwszy od dóbr materialnych, skończywszy na dobrach kulturowych, w wreszcie na prestiżu, na tym, jak poszczególni ludzie i grupy społeczne są traktowane" - wyjaśniał prezes PiS. Uznał, że podczas mijającej kadencji udało się w dużej mierze naprawić państwo, aparat państwowy, który wcześniej pozwalał na to, by z Polski wyciekały ogromne pieniądze, żeby Polska była eksploatowana. Wskazał też na konieczność doprowadzenia do szybkiego rozwoju gospodarczego "na miarę dzisiejszej Europy". Dodał, że polityka ta musi być realizowana w taki sposób, by nie oznaczała, iż w Polsce mamy coraz mniej tego co polskie, tylko wręcz odwrotnie. Zwrócił uwagę na piątkową ocenę agencji ratingowej Fitch, która - jak wskazał - "utrzymała nasz wysoki status z zapowiedzią stabilności i scharakteryzowała naszą sytuację gospodarczą jako dobrą, mocną, jednocześnie wspartą rozsądną polityką gospodarczą". Polska po 1989 roku Według niego w Polsce po 1989 r. powstał system państwa teoretycznego, którego nie akceptował jego obóz polityczny, a ów system był niesprawiedliwy historycznie, szkodliwy dla Polski i Polaków, a ludzie, którzy go krytykowali byli nazywani "oszołomami" i byli "eliminowani ze sfery świadomości społecznej". "On stworzył w społeczeństwie ogromną grupę ludzi bez szans, ludzi w ogromnej mierze wykluczonych, a niekiedy zupełnie wykluczonych, ogromne masy bezrobotnych, ogromne masy ludzi, których poziom życia nie tylko się nie poprawił wraz ze zmianą ustroju, tylko się radykalnie pogorszył" - mówił szef PiS. W jego ocenie, w tamtym systemie, państwo służyło silnym i dlatego było państwem teoretycznym. Przytoczył słowa swojego brata śp. Lecha Kaczyńskiego: "Było to państwo silne wobec słabych, słabe wobec silnych". "My stworzyliśmy naprawdę solidną politykę społeczną. Solidną w skali europejskiej. Poziom wydatków na rodzinę, czyli 4 proc. PKB, które mamy dzisiaj w Polsce, to jest dobry poziom europejski, to ogromna zmiana" - wskazał. "Ale na dłuższą metę tego rodzaju zmiany, jeśli mają być kontynuowane, umacniane, muszą (...) być związane także z innymi, tzn. z czynną polityką w sferze gospodarczej" - zaznaczył Kaczyński. Nawiązując do zbliżających się wyborów, ocenił, że będą one alternatywą między rządami tych, którzy potrafią i mogą, a rządami tych, którzy nie potrafią i nie mogą. "Wielki atak na polskość" Kaczyński wskazał także na "wielki atak na tradycję, na polskość". Według niego PiS w tej sprawie "zmienił wszystko". Przypomniał porozumienie między premierami Polski Mateuszem Morawieckim i Izraela Benjaminem Netanyahu, w którym to Niemców uznano za winnych zbrodni Holokaustu. Mówił też o obchodach 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej z udziałem prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera, który - jak przypomniał Kaczyński - "stanął, jak sam mówił, na bosaka przed Polakami i przyznał, że Polska była ofiarą gigantycznych niemieckich zbrodni, i przeprosił". Szef PiS przekonywał, że Polska może zachować swoją tożsamość i być wyspą wolności. Jego zdaniem, jeśli chcemy utrzymać demokrację, prawa człowieka, musimy bronić wolności, która jest fundamentalną częścią cywilizacji, ale też niezwykle ważną częścią naszej, polskiej tradycji. Różnice między kobietą, a mężczyzną W swoim wystąpieniu Kaczyński zwrócił też uwagę na to, że "różnice między kobietą, a mężczyzną są widoczne już na poziomie komórek". Według niego "każdy, nawet jeśli ma jakieś zmiany w odmienności w sferze tzw. drugorzędnych cech płciowych, i tak jest albo kobietą albo mężczyzną". "Z jednej strony to oderwany od faktów pogląd czysto ideologiczny, bo to właśnie ideologie tworzą takie systemy, które są całkowicie oderwane od faktów i bardzo wielu ludzi potrafią niekiedy opanować, ale z drugiej strony powodują represje o charakterze administracyjnym - wyrzucenie ze szkoły" - mówił Kaczyński. "Nie możemy dopuścić, aby coś takiego pojawiło się w naszej ojczyźnie" - zaznaczył prezes PiS. "Są tacy, którzy to proponują i są po tamtej stronie, po stronie tej ewentualnej koalicji (...) tej szerszej, która by powstała, gdybyśmy nie wygrali wyborów w sposób bezwzględny" - ostrzegł. Ocenił, że cywilizacja chrześcijańska, oparta o grecką filozofię i prawo rzymskie, to najbardziej życzliwa człowiekowi cywilizacja w dziejach świata. Mówił o bardzo mocnym ataku na rodzinę. "To akcja pewnie w jakieś mierze zewnętrznie inspirowana w Polsce. Musimy się jej przeciwstawić w imię tradycji, w imię wartości, w imię tego co nam bliskie, ale także z powodów całkowicie racjonalnych" - podkreślił. Waga wyborów Lider PiS podkreślił w Zielonej Górze wagę wyborów do Senatu. "Trzeba bardzo twardo o to walczyć, bo tutaj jest najtrudniej, a większość w Senacie jest nam też bardzo potrzebna" - zaznaczył. Uznał, że PiS ma dobre notowania w sondażach, ale "sondaże wyborów nie wygrywają, wygrywa się je przy urnie, a do urny idą ludzie". Według Kaczyńskiego, jeśli frekwencja będzie wysoka, to PiS zwycięży "z całą pewnością". Jak mówił lider lubuskiej listy PiS do Sejmu, szef regionalnych struktur PiS poseł Marek Ast, że po czterech latach rządów PiS Polska jest jednym z liderów wzrostu gospodarczego w Europie i na świecie. "Mamy rekordowo niskie bezrobocie. Mamy stały wzrost PKB. Mamy rekordowe dochody budżetowe, którymi państwo Polskie, w przeciwieństwie do naszych poprzedników, dzieli się ze społeczeństwem. (...) Doceniamy to szczególnie tutaj w woj. lubuskim, gdzie jeszcze do niedawna obszarów ubóstwa i wykluczenia było tak wiele" - powiedział Ast. Wybory parlamentarne odbędą się 13 października br. Lubuszanie wybiorą w nich 12 posłów na Sejm i trzech senatorów.