Założenia do projektu ustawy o grach liczbowych i hazardowych przyjął we wtorek rząd. Założenia zakładają zakaz instalowania automatów o niskich wygranych poza kasynami (okres przejściowy na likwidację działających automatów ma wynosić 5 lat). Rząd chce zakazać organizowania wideoloterii, skuteczniej walczyć z hazardem wśród osób niepełnoletnich, zamierza też wprowadzić wyższe podatki dla branży hazardowej. Według premiera Donalda Tuska, rząd powinien przyjąć projekt za tydzień, najpóźniej za dwa tygodnie. Tusk chce też rekomendować parlamentowi, by do projektu nie wprowadzał poprawek i szybko uchwalił ustawę. J. Kaczyński zadeklarował w radiowych "Sygnałach Dnia": "nie mam nic przeciwko likwidacji, wręcz jestem za tym". "Niepokoją mnie troszeczkę terminy, bo tutaj może być tak, że opozycja i prezydent będą stawiani wobec takiej sytuacji: albo przyjąć ustawę, albo minie ostatni listopada i wobec tego kolejny rok będzie tak jak dotychczas" - mówił. Prezes PiS powiedział, że apel premiera, aby zrezygnować z poprawek do projektu, to "jest właśnie kwestia, którą należałoby przedyskutować". "Jeżeli rząd by przedłożył to w innym, politycznym trybie do uzgodnień, my byśmy mogli mieć wszelkiego rodzaju ekspertyzy, żeby wiedzieć, że Rychu na tym nie zarobi i że to rzeczywiście będzie skuteczne, to uważam, że taki polityczny pakt można zawrzeć" - zaznaczył. "Natomiast jeśli to ma być tak: bierzecie albo nie bierzecie, a później się okazuje - jak już niektórzy sugerują, powtarzam, nie my (...) - że te główne interesy zostaną tutaj nie tylko nie dotknięte, ale wręcz umocnione, (to) nie o to nam chodzi" - podkreślił były premier. Dopytywany, czy zgodzi się usiąść przy jednym stole z Tuskiem, odparł: "jeżeli by trzeba było, żeby można było sobie wyjaśnić te sprawy, żebyśmy byli pewni, że głosujemy nad dobrą ustawą bez poprawek, to oczywiście siądę". "To jest rzecz bardzo ważna, dzisiaj Polacy są, w istocie, okradani, bo to jest okradanie" - mówił. "Jeżeli tu mamy do czynienia z dobrą wolą, a nie chwytem, a my to będziemy sprawdzać - to można zwołać dodatkowe posiedzenie Sejmu, można wziąć pod uwagę także inne projekty ustaw, może jeszcze bardziej radykalne, a jednocześnie prostsze, a przede wszystkim powinna być dokonana dokładna analiza tego, jakie są skutki" - mówił Jarosław Kaczyński. Prezes PiS był również pytany czy zirytowały go sugestie posłów PO jakoby szef klubu PiS Przemysław Gosiewski namawiał do rezygnacji z powstania komisji śledczej w sprawie tzw. afery hazardowej. Sam Gosiewski zapowiedział w środę, że pozwie do sądu w tej sprawie m.in. Sebastiana Karpiniuka, Janusza Palikota i Sławomira Nowaka. "Nie zirytowało mnie, bo to jest zbyt niepoważne, żeby mnie zirytować, ale zastanawiam się nad tym, dlaczego politycy PO łapią się takich metod. Obawiam się, że to oni się obawiają tej komisji i to chyba jest powód sięgnięcia po tego rodzaju absurdalne twierdzenia" - mówił prezes PiS. Oświadczył, że jego partia nie boi się komisji. "Obawiamy się, że ktoś tutaj próbuje komisję rozłożyć na łopatki zanim jeszcze zaczęła funkcjonować. Z tych absurdów wynikałoby, że PO brzytwy się chwyta" - zaznaczył.