Szef NIK w piątek po raz kolejny pojawił się w katowickim wydziale Prokuratury Krajowej, by złożyć uzupełniające wyjaśnienia w śledztwie, w którym jest podejrzany o nadużycie władzy przy obsadzaniu stanowisk w Izbie. W listopadzie ubiegłego roku prokuratura przedstawiła mu cztery zarzuty. Chodzi o tzw. przestępstwa urzędnicze z art. 231 Kodeksu karnego. Przepis dotyczy przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego i działania w ten sposób na szkodę interesu publicznego lub prywatnego. Grozi za to kara do trzech lat pozbawienia wolności. Kwiatkowski: Fragmenty dobrane do założonej tezy Podczas rozmowy z dziennikarzami po piątkowym przesłuchaniu prezes nie mówił o szczegółach przeprowadzanych tego dnia czynności. Powtórzył, że nie popełnił żadnego przestępstwa i chce, by prokuratura jak najszybciej skierowała tę sprawę do sądu. Jak wskazał, dopiero na jawnym posiedzeniu sądu opinia publiczna będzie miała dostęp do całych materiałów, a nie fragmentów rozmów "dobranych do z góry założonej tezy". Informację o podjętej w piątek próbie zarejestrowania próbki głosu Kwiatkowskiego, podaną przez portal tvn24.pl, potwierdziła PAP naczelniczka Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji PK w Katowicach Małgorzata Bednarek. "Ponieważ podejrzany kwestionuje zarzuty na wszelki możliwy sposób, prokurator z udziałem specjalisty chciał dziś nagrać próbkę głosu prezesa NIK, która następnie trafiłaby do biegłego - celem porównania z głosem na zarejestrowanych rozmowach. Podejrzany jednak odmówił, co bardzo nas zdziwiło. Zaskakujące jest, że prezes organu konstytucyjnego tak się zachował, a jednocześnie prezentuje opinii publicznej zupełnie odmienną postawę procesową" - powiedziała prok. Bednarek. Poinformowała też, że prezes Kwiatkowski odmówił w piątek złożenia wyjaśnień i odpowiedzi na pytania prokuratora. Jak powiedziała prokurator, odmowa Kwiatkowskiego utrudnia zadanie śledczym, ale go nie uniemożliwia. "Jesteśmy zmuszeni skorzystać z głosu podejrzanego, dostępnego w przestrzeni publicznej" - wyjaśniła. Chodzi o powszechnie dostępne materiały medialne z wypowiedziami prezesa NIK. To prawdopodobnie na nich będzie bazował biegły porównując głos Kwiatkowskiego z zarejestrowanym przez CBA. Co zarzuca się Kwiatkowskiemu? Przedstawienie Kwiatkowskiemu zarzutów było możliwe po tym, jak 21 października Sejm na wniosek prokuratury uchylił mu immunitet, chciał tego sam prezes. Pierwszy zarzut wobec Kwiatkowskiego dotyczy podżegania innego funkcjonariusza publicznego - wiceprezesa NIK - do niedopełnienia obowiązków członka komisji konkursowej w związku z konkursem na stanowisko dyrektora delegatury NIK w Rzeszowie. Działanie to - według śledczych - miało na celu bezpośrednie uniemożliwienie przeprowadzenia tego konkursu i wyłonienia w jego wyniku dyrektora tej instytucji. Trzy kolejne czyny zarzucane Kwiatkowskiemu dotyczą bezpośrednio przekroczenia przez niego uprawnień prezesa NIK i mają związek z konkursami na stanowiska: dyrektora delegatury w Łodzi, wicedyrektora delegatury w Rzeszowie i wicedyrektora Departamentu Środowiska w centrali NIK. Według wcześniejszych informacji z prokuratury, przy wyborze dyrektora w Łodzi prezes NIK bezprawnie unieważnił konkurs, w którym jego kandydat źle wypadł. Śledczy podawali w listopadzie, że zarzuty zostały przedstawione na podstawie obszernego materiału dowodowego - uzyskanego w wyniku kontroli operacyjnych, na podstawie wyjaśnień innych podejrzanych, a także zeznań licznych świadków. Chodzi m.in. o podsłuchane i nagrane rozmowy telefoniczne. Ustawa o NIK nie zawiera formalnego zakazu sprawowania funkcji prezesa przez osobę z prokuratorskimi zarzutami. Sześcioletnią kadencję prezesa NIK Kwiatkowski rozpoczął w 2013 r.