"Jest wielkim błędem naszego systemu prawnego, że człowiek, wobec którego toczą się poważne śledztwa, może być prezesem Najwyższej Izby Kontroli" - powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości w ostatnim wywiadzie dla "Sieci". Jarosław Kaczyński podkreślił też, że "to jest stanowisko dla ludzi, którzy są poza jakimkolwiek podejrzeniem, całkowicie czystych". "Jeśli ktoś ma jakiekolwiek kłopoty w tej sferze, jeśli jest mocno skoncentrowany na sprawach materialnych, to nie powinien być prezesem NIK" - mówił Kaczyński. Czytaj wywiad Interii z Jarosławem Kaczyńskim "Formułując swoje wypowiedzi pan Jarosław Kaczyński działał jako v-ce Prezes Rady Ministrów, który powinien szczególnie cenić sobie zasadę domniemania niewinności określoną w Konstytucji, Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, Karcie Praw Podstawowych, kodeksie postępowania karnego oraz Dyrektywie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/343 z dnia 9 marca 2016 roku, a także baczyć na to, że prokuratura w okresie blisko dwóch lat nie sformułowała żadnych zarzutów" - ocenił Banaś w oświadczeniu przekazanym Interii. Według prezesa NIK Mariana Banasia doszło do naruszenia artykułu 212 Kodeksu karnego. Mówi on: "Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności". Dodatkowo prezes NIK uważa, że Jarosław Kaczyński naruszył artykuł 226 KK, który mówi: "Kto publicznie znieważa lub poniża konstytucyjny organ Rzeczypospolitej Polskiej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch". "Nerwowe ruchy" "Konstytucyjnym i ustawowym zadaniem Prezesa Najwyższej Izby Kontroli jest stanie na straży niezależności tej instytucji, co oznacza, że nie może dopuścić do sytuacji, w których przedstawiciel jednej z instytucji podlegających kontroli w sposób bezprawny wywiera wpływ na czynności organu kontroli ustanowionego przepisami Konstytucji, a także pomawia konkretną osobę - Prezesa Najwyższej Izby Kontroli - o takie postępowanie i właściwości, które mogą poniżyć go w oczach opinii publicznej oraz podległych pracowników" - ocenił prezes NIK. Banaś argumentował, że ze względu na "skalę naruszeń niezbędnym stało się podjęcie stanowczych działań w celu obrony niezależności Najwyższej Izby Kontroli, przy pełnej świadomości uwarunkowań politycznych i prawnych zależności organu, do którego Prezes Najwyższej Izby Kontroli zwrócił się o udzielenie ochrony prawnej". - Są to nerwowe ruchy człowieka, który znajduje się w trudnej sytuacji. Jeśli zawiadomienie rzeczywiście zostanie złożone, to gdy poznamy szczegóły, będziemy się do niego odnosić - oceniła rzeczniczka PiS Anita Czerwińska. O zawiadomieniu jako pierwszy poinformował TVN24.