W stołecznym Muzeum Powstania Warszawskiego we wtorek odbyła się konferencja szefów narodowych instytutów pamięci i ministrów sprawiedliwości państw UE. Uczestnicy przed przyjęciem tzw. Deklaracji Warszawskiej, zobowiązującej do inicjatyw zapobiegających propagowaniu reżimów totalitarnych, wysłuchali wystąpienia prezesa IPN pt. "Ofiary totalitaryzmów - czy zrobiliśmy już wystarczająco wiele?". - Ofiary żądają sprawiedliwości. Pierwszym i najbardziej podstawowym zadaniem jest ukaranie sprawców zbrodni. W przypadku reżimu narodowosocjalistycznego na pierwszy rzut oka liczby robią wrażenie. Tysiące zbrodniarzy zostało skazanych w licznych procesach przeprowadzonych w kilkunastu krajach - powiedział prezes IPN. Zwrócił jednak uwagę, że jeśli zestawi się liczbę ukaranych z milionami ofiar ich zbrodni to "okaże się, że ukarano zaledwie niewielki odsetek sprawców". - W przypadku zbrodni komunistycznych odsetek ten jest znacznie niższy - podkreślił szef IPN, podając jako przyczynę takiego stanu rzeczy m.in. brak świadków, którzy często byli mordowani przez komunistów, niszczenie przez nich dowodów, a także korzystanie przez sprawców z praw, które kończyły procesy uniewinnieniem. Dodał też, że po kilkudziesięciu latach od zbrodni często panuje niesłuszne przekonanie, że zbrodniarzy nie warto już rozliczać. - Nawet jeśli procesy te w większości wypadków nie kończą się osadzeniem w więzieniu wiekowych już skazanych, to są wyraźnym symbolem naszej determinacji - podkreślił, dodając, że często rozlicza się jedynie wykonawców zbrodni, a nie "morderców zza biurka". Według prezesa IPN, jednym z podstawowych warunków prowadzenia badań nad dziejami systemów totalitarnych jest swobodny dostęp do dokumentów wytworzonych w czasie dyktatury. - Akta muszą być dostępne zarówno dla badaczy, jak i dla ofiar oraz ich bliskich. Niestety w minionych dziesięcioleciach dostęp do archiwów nie zawsze był możliwy, a i dziś nie wszystkie akta wytworzone przez struktury systemów totalitarnych są powszechnie dostępne. Dotyczy to także niektórych państw europejskich, a w pierwszym rzędzie Rosji - powiedział Kamiński. Jak podkreślił, "nie ma takiego państwa w Europie, którego obywatele nie padliby ofiarą represji sowieckich". - Nigdy nie zrobimy wystarczająco wiele dla ofiar reżimów totalitarnych. Przesądza o tym skala krzywd i zbrodni. Ta świadomość nie może jednak nas zwalniać z nieustannych wysiłków. Jesteśmy to winni ofiarom systemów totalitarnych i ich bliskim, którzy wciąż domagają się sprawiedliwości, prawdy i pamięci. Jesteśmy to winni sami sobie, byśmy kiedyś mogli ze spokojnym sumieniem złożyć raport z naszej pracy. Jesteśmy wreszcie to winni przyszłym pokoleniom, by mogły zrozumieć to, co wydaje się niepojęte i czerpać naukę z gorzkiego dziedzictwa XX wieku - zakończył wystąpienie prezes IPN. W konferencji dotyczącej rozliczaniu reżimów totalitarnych, problemów rehabilitacji ofiar oraz edukacji historycznej brali udział przedstawiciele narodowych instytutów pamięci lub instytucji zajmujących się problematyką pamięci ofiar reżimów. Zaproszeni byli m.in. goście z Czech, Belgii, Bułgarii, Estonii, Holandii, Litwy, Łotwy, Niemiec, Rumunii, Słowacji, Słowenii, Szwecji i Węgier. Uczestnicy otrzymali wydaną przez IPN książkę "Rotmistrz Witold Pilecki. 1901-1948" Jacka Pawłowicza, przedstawiające tragiczne losy żołnierza, który walcząc z niemieckim okupantem, już po wojnie został zamordowany przez komunistyczne władze. Europejski Dzień Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych odbył się po raz pierwszy. W czerwcu 2011 r. ministrowie sprawiedliwości krajów UE przyjęli konkluzje w sprawie upamiętnienia ofiar zbrodni popełnionych przez reżimy totalitarne. Zwrócono się w nich do państw członkowskich m.in. o rozważenie sposobu upamiętnienia dnia 23 sierpnia oraz o podjęcie bądź też wsparcie inicjatyw edukacyjnych i informacyjnych skierowanych do społeczeństwa, dotyczących reżimów totalitarnych.