Poinformował także, że jest 2-3 kandydatów na to stanowisko; nie ma wśród nich Ludwika Dorna. Jak dowiedział się "Wprost", minister skarbu Wojciech Jasiński jest najpoważniejszym kandydatem na nowego marszałka. - Nie widzę powodu, byśmy robili wcześniejsze wybory - podkreślił premier, pytany na pokładzie samolotu do Brukseli o taką możliwość. Chyba że - jak powiedział - "akcja Marka Jurka" zagroziłaby większości sejmowej. W ocenie szefa rządu, ewentualny kryzys wokół powołania nowego marszałka "oznacza wybory". - To jest poza jakąkolwiek wątpliwością - dodał . Szef rządu zapowiedział, że o tym, kto zastąpi na stanowisku marszałka Sejmu będzie jeszcze dyskutował Komitet Polityczny i przyszłotygodniowa Rada Polityczna partii. Na razie nie chciał ujawnić nazwisk kandydatów. Premier poinformował, że liderzy Samoobrony - Andrzej Lepper i Ligi - Roman Giertych zadeklarowali poparcie dla nowego marszałka z PiS podczas wtorkowego spotkania. - Oni bez żadnej dyskusji stwierdzili, że marszałek musi być z PiS-u - powiedział szef rządu. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, nie będzie specjalnego kłopotu z ustaleniem następcy Jurka. Poinformował przy tym, że wicepremier Ludwik Dorn nie będzie nowym marszałkiem. - Po pierwsze jest bardzo potrzebny w rządzie, po drugie powiedział mi od razu, że się na to nie zgadza - dodał. - Mam nadzieję, że dokonamy tego wyboru bez kłopotu i będziemy maszerować dalej, a ja się będę zastanawiać, co się w gruncie rzeczy stało - powiedział premier. Podkreślił, że nie jest w stanie zrozumieć decyzji Marka Jurka o wystąpieniu z PiS i rezygnacji z funkcji marszałka Sejmu. Powiedział jednak, że "przyjmuje ją do wiadomość". - Zajmuję się polityką - tą legalną - od 18 lat, ale nigdy nie byłem tak zdziwiony - dodał. - Odchodzenie z partii rządzącej, będącej w niełatwej sytuacji (...) to jest jednak zadawanie nam bardzo poważnego ciosu - powiedział premier. Jak dodał, "jeśli ktoś sądzi, że czeka go za to nagroda to się myli". Podkreślił, że "jeśli ktoś w trudnej sytuacji rozbija partię, to jego dalsze losy polityczne zależą już od niego". W ocenie szefa rządu, w sprawie nieudanej zmiany konstytucji w kwestii ochrony życia poczętego mamy do czynienia "z daleko idącym mijaniem się z faktami w mediach". Podkreślił, że Marek Jurek podjął sprawę zmiany konstytucji w tej kwestii - a był to wniosek LPR - "bez konsultacji z kimkolwiek w kierownictwie partii". - Ponieważ wiedzieliśmy, jak bardzo jest w to zaangażowany, w związku z tym ten (...) fakt przyjęliśmy do wiadomości - powiedział premier. Według Jarosława Kaczyńskiego, Jurek prowadził tę sprawę "wchodząc w pewne konflikty z kierownictwem klubu". - Marek Jurek i kilkoro jego zwolenników mają ogromny kłopot z przyjęciem do wiadomości, że inni mają inny pogląd - powiedział premier. Jak dodał, jest to pogląd "mieszczący się w jednej zasadzie - nie akceptujemy aborcji na życzenie, nie akceptujemy aborcji ze względów społecznych". Premier podkreślił, że były różnice zdań w ocenie szans na przyjęcie zmian w konstytucji. - Marek Jurek uważał, że te szanse są, wielu innych uważało, że wymaga to (...) pewnego politycznego manewru - powiedział. Jak dodał, "wszystko szło w zgodzie z decyzjami Jurka". J.Kaczyński zwrócił uwagę, że Jurek był "w pełni samodzielny w wypełnianiu funkcji marszałka", a ani prezydent, ani on sam nie wzywali go do siebie. - Miał całkowitą swobodę, te wszystkie opowieści o jakiś strasznych stosunkach w PiS są wyssane z palca - podkreślił premier. - Naprawdę nie wiem, co się stało, nie chcę tego w tej chwili interpretować. To jest oczywiście niedobra rzecz dla partii, dla projektu przebudowy Polski, niedobra dla Polski - powiedział J.Kaczyński.