Swoje zamiary premier ujawnił w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". Jak pisze gazeta, premier od początku był przeciwny umieszczeniu zapisu o wecie w ustawie. - Przekazałem swoje zdanie klubowi. Posłowie jednak głosowali inaczej. Dlaczego tak się stało? Wyjaśni to wewnątrzpartyjne postępowanie - cytuje premiera dziennik. Według informacji "Rzeczpospolitej" premier swoją decyzję ogłosi na spotkaniu z wojewodami. - Powiem im bardzo wyraźnie: macie nie stosować weta - mówi w gazecie. - Zawieszam ten przepis. Wojewodowie będą mogli z niego skorzystać dopiero wtedy, kiedy się na to zgodzę. A zgodzę się, jeśli będzie bardzo poważny powód, na przykład bardzo nieracjonalne dysponowanie pieniędzmi - zaznacza premier. "Rzeczpospolita" przypomina, że możliwość wetowania wszystkich inwestycji samorządów, w których wykorzystywane są unijne pieniądze, daje wojewodom uchwalona w ubiegłym tygodniu (i podpisana już przez prezydenta) ustawa o polityce rozwoju. Poprawkę wprowadzającą weto wpisał do niej poseł PiS i były minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel. Według niego taki kruczek miał pomóc w walce z patologiami przy inwestycjach samorządów. Senat chciał możliwość weta wyrzucić z ustawy, ale koalicja (niejednogłośnie, bo przeciw głosowała duża część posłów LPR i kilku z PiS) zniosła w Sejmie poprawkę senatorów - przypomina dziennik. Przepis ten spotyka się z krytyką nie tylko ze strony premiera. Według unijnej komisarz Danuty Hübner jest on prawdopodobnie niezgodny z prawem europejskim. Sami samorządowcy uważają z kolei, że pomysł jest ciosem w niezależność województw. Zgodnie z ustawą wojewoda może zgłosić weto, kiedy uzna, że w procedurze wyłaniania projektów przez samorządy doszło do nieprawidłowości. Ustawa nie precyzuje jednak jakich. Jak informuje dziennik, opozycja obawia się, że to praktycznie nieograniczone prawo do blokowania samorządowych inwestycji stałoby się narzędziem karania tych samorządów, w których rządzą partie opozycyjne. W najbliższych sześciu latach samorządy mają dostać z UE 16 mld euro na rozwój.