Kownacki, który był w sobotę gościem radiowej Trójki, podkreślał, że prezydent Lech Kaczyński brał udział w większości szczytów UE, które odbywały się za jego kadencji, tym zaś razem dodatkowo jego obecność jest uzasadniona faktem, że w Brukseli poruszony zostanie problem kryzysu gruzińskiego. Wyjaśnił, że szczegółowy harmonogram szczytu Kancelaria Prezydenta dostała od prezydencji francuskiej. "Doradca do spraw zagranicznych pana prezydenta Sarkozy'ego jest w stałym kontakcie ze mną, pan prezydent Sarkozy jest w stałym kontakcie z prezydentem Kaczyńskim, przekazuje mu informacje, konsultuje sprawy, które będą omawiane" - powiedział Kownacki. - Z MSZ żadne materiały nie wpłynęły, wpłynęła tylko informacja, że pan premier zakazał przekazywania jakichkolwiek materiałów prezydentowi - powiedział Kownacki. - Ja mam to na piśmie - podkreślił. Jarosław Gowin (PO) przekonywał z kolei, że spór między premierem, a prezydentem o to, kto będzie reprezentował Polskę na szczycie konstytucja rozstrzyga jednoznacznie. - Polityką zagraniczną kieruje rząd, prezydent współdziała z rządem - powiedział Gowin. "Poza tym utarła się pewna praktyka: prezydent reprezentuje Polskę podczas szczytów NATO, a premier podczas szczytu europejskiego" - dodał. Zaznaczył też, że "tym razem mamy do czynienia ze szczytem całkowicie rutynowym". - Po drugie tematyka będzie dotyczyć po pierwsze kryzysu gospodarczego, po drugie pakietu energetyczno- klimatycznego. W żadnej z tych spraw pan prezydent nie ma ani osobistych, ani formalnych szczególnych kompetencji - powiedział Gowin. Według niego "kryzys gruziński nie będzie omawiany podczas tego posiedzenia". - Ta tematyka pojawi się jedynie podczas roboczej kolacji ministrów spraw zagranicznych - mówił Gowin. - To jest nieprawda. Przez cały drugi dzień, czwartek, będą omawiane wyłącznie tematyka gruzińska i sprawy z tego wynikające. Owszem, w środę na kolacji ministrów również, ale cały drugi dzien jest tylko temu poświęcony - ripostował Kownacki. Mimo konfliktu Kownacki jest jednak przekonany, że na szczyt pojedzie jedna polska delegacja z udziałem prezydenta, premiera, ministra spraw zagranicznych, ministra finansów. - Zawsze jak w delegacji jest prezydent to on jej przewodniczy - podkreślił Kownacki. Nie wykluczył też, że w poniedziałek dojdzie do spotkania prezydenta i premiera. - Myślę, że byłoby to celowe - powiedział Kownacki. Dodał też, że prezydent prawdopodobnie zaprosi pana premiera na takie spotkanie. Zaznaczył jednak, że to zależy od obu stron. Z sobotniej wypowiedzi ministra obrony narodowej Bogdana Klicha dla radia RMF FM wynika z kolei, że prezydent może mieć kłopot z dostępem do rządowego samolotu. Minister powiedział, że w tej chwili do dyspozycji jest tylko jedna załoga rządowego samolotu, ponieważ "pierwszy pilot, dowódca drugiej załogi, się rozchorował, co utrudnia wykonywanie także innych zadań, m.in. w ten weekend". Minister w Kancelarii Prezydenta, Michał Kamiński w wypowiedzi dla TVN24.pl zapewnił, że choćby nie wiadomo co się wydarzyło prezydent "znajdzie techniczny sposób, żeby do Brukseli trafić". - To dla mnie oczywiste. Klich nie jest Józefem Stalinem i nie może zamknąć przed żadnym z polskich obywateli polskich granic. Zwłaszcza jeśli jest nim pierwszy obywatel, czyli prezydent - tę wypowiedź Kamińskiego przynosi TVN24.pl. Sobotnia "Gazeta Wyborcza" napisała natomiast, że skład polskiej delegacji na szczyt UE został przedwczoraj przesłany tajnym systemem do Brukseli i nie ma w nim prezydenta. - Według naszych informacji rząd poważnie rozważa możliwość niewydania zgody na start samolotu rządowego, którym chce lecieć prezydent. Tu-154 jest w składzie 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego i zgodę na jego użycie wydaje szef MON - podała "GW".