W Sejmie trwa nadzwyczajne posiedzenie, w czasie którego posłowie będą głosowali nad projektem ustawy upoważniającej prezydenta do ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Głosowanie zaplanowano na godz. 15. - Od kilku tygodni słyszałem nieustanne napominanie, dlaczego tak długo czekamy (z ratyfikacją), ile można się spóźniać. Udało się doprowadzić do tego, że będziemy w ciągu dwóch dni - daj Boże - mieli ten traktat i ja bym na miejscu wszystkich się cieszył, że to okazało się możliwe - powiedział premier. Pytany, czy nie boi się, że przez pośpiech przy ratyfikacji - który krytykuje PiS - traktat "przepadnie" w Senacie, powiedział: "Nie wyobrażam sobie, żeby po przegłosowaniu przez PiS w Sejmie, po gorących prośbach pana prezydenta, senatorowie dali powód do kolejnych dyskusji".