Projekt zmian w konstytucji został złożony 7 kwietnia, do pierwszego czytania skierowano go 16 maja. Przedstawicielem wnioskodawców jest przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Łukasz Schreiber. Zmiany sprowadzają się do dwóch zasadniczych kwestii. Pierwsza to zwolnienie z limitu wydatków budżetowych środków przeznaczonych na zbrojenia (zmiana artykułu art. 216 ust. 5). Obecnie zadłużenie publiczne nie może przekraczać 3/5 (60 proc.) rocznego PKB. Druga kwestia to dodanie rozdziału XIa, zatytułowanego "zagrożenia bezpieczeństwa państwa". Ma się tam znaleźć zapis (art. 234a) umożliwiający przejęcie na rzecz Skarbu Państwa "majątku osób fizycznych niebędących obywatelami polskimi, osób prawnych oraz innych podmiotów", gdy "można domniemywać", że majątek ten jest lub może być wykorzystany do finansowania lub wspierania napaści zbrojnej dokonanej przez obce państwo lub działań związanych z tą napaścią. Ów środki przejęte przez Skarb Państwa mają być przeznaczane na wsparcie osób dotkniętych skutkami napaści zbrojnej. W środę rano premier Mateusz Morawiecki wezwał opozycję do współpracy w tym zakresie. - Wzywam wszystkie partie opozycyjne, aby poparły te zmiany ustawowe, te zmiany w Konstytucji, tylko te wycinkowe zmiany, które dotyczą możliwości zabrania środków przestępcom rosyjskim. Nie chcecie przecież chronić przestępców rosyjskich, mam nadzieję. Byłby to wielki wstyd, gdybyście, zwracam się do opozycji, zdecydowali się chronić majątki rosyjskich oligarchów - mówił podczas konferencji prasowej w Pruszkowie. Konstytucję zmienić nie jest łatwo. Sejm uchwala taką propozycję większością co najmniej 2/3 głosów, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz Senat bezwzględną większością głosów, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów. Dlatego wsparcie opozycji byłoby kluczowe. Jednak Koalicja Obywatelska i Lewica mówią kategryczne "nie". Sawicki: Powrót do czasów towarzysza Wiesława - Żaden poważny polityk nie powinien oceniać projektu, który wchodzi do Sejmu jako niekonstytucyjny i bocznymi drzwiami chce się zmieniać konstytucję - stwierdził w rozmowie z Interią Marek Sawicki. Polityk zwraca uwagę, że nie może być mowy o zmianie ustawy zasadniczej zwykłymi ustawami. Dodał, że będzie namawiał koleżanki i kolegów z klubu do tego, żeby "nie pozwolić na zmianę konstytucji, co już miało miejsce w warunkach rządu PiS (...), że zwykłymi ustawami zmieniamy warunki konstytucyjne. To dotyczy całego wymiaru sprawiedliwości. Do dziś Polska nie może sobie z tym poradzić". Poseł został zapytany czy nie obawia się, że PiS wykorzysta sprzeciw opozycji do walki politycznej i oskarżeń o blokowanie projektu, który w założeniu ma zwiększać bezpieczeństwo Polski. - Niech mówią. Na litość boską, przestańmy się bać tego, co PiS mówi, bo PiS, tak jak Orban w drodze niekonstytucyjnej zmienia prawo. Jeśli chcemy żyć w państwie z lat 70. czy lat 60. jeszcze towarzysza Wiesława, to oczywiście jest to droga dobra - zaznaczył. Sawicki mówiąc o samej idei projektu podkreślał, że ew. zmiany mogą być wdrożone tylko w ramach zmiany ustawy zasadniczej. - Proszę bardzo, ale zapiszmy to konstytucji. Zmieńmy konstytucję drogą konstytucyjną - powtarzał. To jednak może być trudne z uwagi sprzeciw dwóch największych partii opozycyjnych w parlamencie. PO: PR-owski pic Przeciwna zmianom jest także Platforma Obywatelska. Partia uważa jednak, że by wdrożyć proponowane zmiany niepotrzebna jest zmiana ustawy zasadniczej. Sprawą z ramienia klubu KO zajmuje się Robert Kropiwnicki. - Będę rekomendował wniosek o odrzucenie w pierwszym czytaniu, ponieważ jest to projekt kompletnie niepotrzebny. Raczej jest projektem ściśle politycznym i niewymagającym zmiany konstytucji - mówił Interii. - Pomysły, które są tam złożone, po prostu wymagają zmian ustawowych, a nie zmian konstytucyjnych - wyjaśnił. Jego zdaniem zniesienie limitu wydatków na obronność nie wymaga zmiany konstytucji, ponieważ "definicja długu jest zawarta w ustawie". - Rząd jak chce, to skutecznie omija limit konstytucyjny, ponieważ cały PFR i cały fundusz covidowy szedł poza limitem. Potrafią to robić. A tu w przypadku obronności nagle uznali, że trzeba zmieniać konstytucję. Podobnie jest z przypadkiem mienia oligarchów rosyjskich - uważa Kropiwnicki. Poseł przypomniał, że KO złożyła projekt zmiany Kodeksu cywilnego, który daje możliwość przejęcia mienia, bez konieczności zmiany konstytucji. - Sprawa konstytucji jest sprawą poważną. Jest duża większość kwalifikowana potrzebna i jest potrzebny przede wszystkim namysł i uwagi ekspertów - dodaje. - Uważam, że jest to traktowane przez PiS jako zabieg PR-owski, a nie potrzeba zmiany prawa - mówi Kropiwnicki. - Wydatki na obronność może rząd ponosić tak czy siak i nie ma potrzeby w tej sprawie zmiany konstytucji. Pokazali to przy funduszu covidowym, że mogą to robić obok i w niczym to nie przeszkadza. A jest mnóstwo przykładów, gdzie pieniądze wydawane bez limitu, są po prostu marnotrawione. Wielki fundusz na obronność, słynne ławeczki niepodległości czy budowa szpitala w Legionowie, są po prostu absurdalne. To jest wciskane w budżet MON - zaznaczył. - PiS te sytuacje kryzysowe traktuje jak "polityczne złoto" jak mówił Dworczyk. Czyli tak naprawdę chodzi o zamieszanie i pic PR-owski, a nie o prawdziwą troskę o konstytucję - podkreślił. Poseł ma także wątpliwości co do precyzji zapisów. - (Oceniam) bardzo źle. Uważam, że to jest bardzo na okrętkę napisane - komentuje. Kropiwnicki precyzję artykułów uważa za priorytet, zapowiada także autopoprawkę do propozycji KO ws. Kodeksu cywilnego, "żeby to dawało możliwość działania prokuraturze i sądom, możliwość przepadku mienia faktycznie, a nie tylko zamrażania". Lewica: Nie ma takiej opcji Stanowisko klubu Lewicy również jest krytyczne i podobnie jak w przypadku PO, partia nie chce zmiany ustawy zasadniczej. - Rekomendacja jest jedna i może być tylko jedna. W tym układzie sił politycznych przy Zjednoczonej Prawicy, która łamie konstytucję, nie ma możliwości zmiany. Nie ma takiej opcji - mówi w rozmowie z Interią Marcin Kulasek. Podobnie jak Kropiwnicki uważa, że zwiększenie wydatków na armię można zapewnić ustawami. Zarzutów o "bycie hamulcowym" zwiększania bezpieczeństwa Kulasek się nie boi. - Pracowaliśmy przy ustawie o obronie ojczyzny jako opozycja, składaliśmy poprawki (...). Doszliśmy do pewnych porozumień - komentuje przypominając uchwalone poprawki dotyczące WKU. Ma jednak obawy o dokładność zapisów w propozycji PiS. - Obawiamy się tego, że jeżeli otworzymy pewną furtkę, to znając podejście PiS-u, patrząc wstecz na to, co przy każdej ustawie próbowali wrzucić, jakieś swoje zapisy, które na pewne rzeczy im pozwalały, uważamy, że zmiany są mało precyzyjne - stwierdził. PiS broni projektu. Zmiany są "konieczne" - My stoimy na stanowisku, że jednak zmiany dotyczące wyłączenia z limitu zadłużenia wydatków na obronność są konieczne. Dadzą rządowi większą swobodą w dysponowaniu środkami przeznaczonymi na wydatki obronne - mówi Interii Marek Ast, przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości. - A kwestia świętego prawa własności, które w konstytucji jest zapisane, ono również dotyczy własności obywateli rosyjskich, oligarchów, co do których dzisiaj zachodzi potrzeba i konieczność konfiskaty tych majątków, tak aby nie środki nie służyły Putinowi do prowadzenia wojny na Ukrainie. A wręcz przeciwnie, żeby z tych środków można było wspierać państwo ukraińskie zarówno w obronie przed agresją, jak i odbudowie - wyjaśniał. Mówiąc o zastrzeżeniach opozycji Ast uważa, że opozycja może w drodze prac nad projektem zgłaszać swoje poprawki. - Jeżeli coś jest nazbyt ogólne czy coś budzi wątpliwości, to zawsze można poprawić i do tego opozycja ma prawo - zapewnił. - My uważamy, że te zmiany są uzasadnione. Od decyzji opozycji zależy czy te zmiany poprą, czy też nie - mówi Marek Ast.