Sejm przyjął w piątek uchwałę o skróceniu swej kadencji. Za wnioskiem w tej sprawie - autorstwa SLD - zagłosowało 377 posłów, przeciwko było 54, 20 wstrzymało się od głosu. Wymagana do skrócenia kadencji Sejmu większość wynosiła 307 głosów. - Polsce potrzebne są wybory. My uważaliśmy od jakiegoś czasu, że to jest jedyne rozwiązanie. Inni się wahali, dochodziło do aktów destrukcji zupełnie niebywałych. Powstała nowa koalicja, która połączyła partie, niedawno jeszcze skrajnie się krytykujące - powiedział premier na piątkowej konferencji prasowej w Sejmie. - Z jednej pan (Donald) Tusk, z drugiej strony pan (Andrzej) Lepper, z jednej strony był pan (Wojciech) Olejniczak, z drugiej strony był pan (Roman) Giertych - wyliczał. - To była wielka kompromitacja i trzeba było ją przerwać - powiedział premier. Według szefa rządu, "w Polsce od dwóch lat mamy do czynienia z niebywałym wręcz natężeniem agresji i najłagodniej mówiąc bardzo złych obyczajów - to jest przede wszystkim dzieło PO, choć oczywiście SLD nie pozostawało w tyle, ostatnio przyłączyły się także Samoobrona i LPR, spokojniej, w sposób bardziej wyważony, zachowywał się zawsze PSL". Takie zachowanie opozycji, mówił premier, "to bardzo niedobra zmiana w polskiej polityce, bo nigdy wcześniej takiej agresji nie było". Jak dodał, "ci ludzie zaszkodzili Polsce (...), mamy do czynienia z kulturową degradacją niestety mającą - obawiam się - bardzo głębokie korzenie jeśli chodzi o tę partię, będziemy sobie musieli z tym jakoś radzić". - Najzabawniejsze, że ta partia jest uważana za przedstawiciela polskiej inteligencji - powiedział premier. - Cieszymy się i uważamy, że te wybory dają szansę, by Polska mogła zdecydować, czy chce iść dalej drogą przemian, trudnych niekiedy - ale w naszym przekonaniu bezwzględnie potrzebnych - czy też ten oligarchiczny system stworzony w latach 90-tych (...) ma trwać dalej - powiedział premier. - To pytanie trzeba Polakom postawić bardzo jasno, my w kampanii wyborczej będziemy to pytanie Polakom jasno stawiać. Jestem przekonany, że odpowiedź będzie korzystna dla zmian, dla tego wszystkiego co ma budować rzeczywiście nowoczesną i rzeczywiście demokratyczną Polskę - powiedział J.Kaczyński. W piątek, na wniosek szefa rządu, prezydent Lech Kaczyński odwołał 15 ministrów, których dotyczyły wnioski o wotum nieufności, złożone przez PO. Premier tłumaczył, że ta decyzja jest w interesie społeczeństwa i jest zgodna z konstytucją. PO zgłosiła wnioski o wyrażenie wotum nieufności wobec 19 członków rządu. Część z nich stała się bezzasadna po rozpadzie koalicji PiS-Samoobrona-LPR i odwołaniu z rządu ministrów Ligi i Samoobrony. Ostatecznie zostało 15 wniosków. Miały być one głosowane w sobotę, a debata nad nimi miała się odbyć w piątek wieczorem i w sobotę. Marszałek Sejmu Ludwik Dorn poinformował na konferencji prasowej, że w związku z odwołaniem przez prezydenta ministrów - których dotyczyły wnioski PO - dalsze punkty porządku dziennego obecnego posiedzenia Sejmu stały się bezprzedmiotowe.