Premier zwrócił się do posłów o nierozszerzanie porządku obrad o ten punkt. Jak podkreślił, jesteśmy kilka dni po bardzo głośnych obchodach drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej. - Część z nas 10 kwietnia, tak jak nakazuje nasza dobra tradycja, rodzinna i narodowa, klękała przy pomnikach, grobach, kładła znicze i z narastającym zdumieniem obserwowaliśmy - ci, którzy z katastrofy smoleńskiej nie robią wiecu politycznego tylko dla których katastrofa jest powodem do autentycznej, głębokiej zadumy nad naszą historią, nad naszą przyszłością, nad kondycją naszego państwa - z coraz większym zdumieniem patrzyliśmy na tych, dla których katastrofa smoleńska i pamięć o zmarłych jest przede wszystkim polityczną drogą do domniemanego zwycięstwa w przyszłości - powiedział Tusk. Jak podkreślił, w ostatnich dniach usłyszał wiele wezwań do zabrania głosu ws. katastrofy. - Według niektórych milczenie rządu 10 kwietnia było niezrozumiałe lub zaskakujące, ale powiem otwarcie - kiedy zaplam znicze, kiedy myślę o zmarłych, jestem na grobie mojej matki czy na grobach lub pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej uważam milczenie, skupienie i chwilę modlitwy za właściwsze zachowanie niż krzyki, wrzaski, przekleństwa i polityczne transparenty - podkreślił szef rządu. - Powiem po ludzku, wolałbym się nie urodzić, niż na grobach zmarłych budować karierę polityczną - dodał. Tego typu działania przeszły do historii zdrady narodowej Tusk ocenił, że zaproponowana przez PiS uchwała to "kolejny krok dla tych, dla których państwo polskie w obecnej postaci jest nie do zaakceptowania". Jak mówił, w tej uchwale czytamy, że Sejm RP zwraca się do władz Federacji Rosyjskiej, "ponieważ polskie władze nie podejmują zdecydowanych kroków prawnych". - W historii Polski tego typu działania przeszły do historii zdrady narodowej, tylko ludzie opętani nienawiścią do własnego państwa, pogardą do swoich oponentów, pozbawieni naturalnego szacunku do ojczyzny, w której żyją tu i teraz, dzisiaj, są gotowi wnosić projekt uchwały, adres do władz Federacji Rosyjskiej, adres do Dumy, adres do cara, po to, by stwierdzić, że państwo polskie źle działa - oświadczył Tusk. Kłamstwo smoleńskie - Dziś prawdziwy problem polega na tym, że w imię prawdy o Smoleńsku buduje się polityczne kłamstwo. Tak, rzeczywiście, mamy dziś w Polsce do czynienia z wielkim kłamstwem smoleńskim. Tym kłamstwem smoleńskim jest codziennie formułowany zarzut pod adresem władz Rzeczpospolitej, państwa polskiego, obywateli, którzy mają dosyć tej agresji, zarzutu o zdradę i o kłamstwo. To jest to kłamstwo - mówił szef rządu. W opinii premiera "jedyną drogą dla Polaków, aby Polska nie wyszła osłabiona z katastrofy smoleńskiej, jest rzetelna i uczciwa budowa wspólnoty wokół tej katastrofy". Szef rządu podkreślił, że rozumie cierpienie tych, którzy w katastrofie utracili najbliższych. - Ale na tej sali swoich najbliższych utracili i ci z prawej, i z lewej, i ci w centrum. 10, 11, 12 kwietnia 2010 roku nikt nie miał wątpliwości, że ta katastrofa dotknęła wszystkich Polaków niezależnie od tego, jakie poglądy polityczne prezentują - powiedział. Krzyki posłów PiS Wystąpienie szefa rządu przerywały okrzyki posłów PiS: "Chcemy prawdy o Smoleńsku". - Tej prawdy o Smoleńsku nie zagłuszy ani skandowanie pod Pałacem Prezydenckim, nie zagłuszy krzyk PiS, ani innych radykalnych polityków, którzy z tej katastrofy robią machinę polityczną - odpowiedział Tusk. - Możecie krzyczeć 10 kwietnia, 11 (kwietnia), przez cały rok, nie zakrzyczycie prawdy - mówił premier. Kaczyński: Nie byłoby katastrofy, gdyby nie rozdzielenie wizyt Kaczyński, który zabrał głos po wystąpieniu premiera Donalda Tuska, mówił, że zastępcą Tuska w PO był Janusz Palikot, który "w sposób zupełnie niebywały obrażał najpierw żyjącego prezydenta, a później zmarłego prezydenta". - Przypomnę "kaczkę po smoleńsku" i "krwawą Mary". To jest pańska wina. To wszystko, co wydarzyło się przed katastrofą, ta wojna, rozdzielenie wizyt, z pańskiej winy. Nie byłoby katastrofy, gdyby nie było rozdzielenia wizyt. To jest wynik waszej polityki - oskarżał prezes PiS. Jego zdaniem, piątkowe wystąpienie Tuska w Sejmie przypominało "wystąpienia z bardzo niedobrych czasów, z czasów, w których można było kontrfaktyczność posunąć do najbardziej radykalnej wersji". - Można było mówić całkowicie wbrew faktom - zaznaczył Kaczyński. "Zachowanie Tuska to hańba, która przejdzie do historii" - To tylko początek historii - ponosicie stuprocentową odpowiedzialność za to, że w kilka dni po tym rzeczywistym zjednoczeniu bardzo dużej części narodu rozpoczęliście kampanię po to, by go podzielić, by spotwarzyć tych, którzy zginęli, w tym prezydenta Rzeczypospolitej - powiedział szef PiS. - Rozpoczęliście kampanię, której haniebny charakter nie ma po prostu precedensu w dziejach niepodległego państwa polskiego - oświadczył Kaczyński. Zwracając się do Tuska, prezes PiS powiedział: - I to pan osobiście za to odpowiada i prezydent Komorowski. Jak mówił, obaj politycy odpowiadają za "profanowanie krzyża, za bicie ludzi na oczach policji, za to wszystko, co doprowadziło rzeczywiście do zaostrzenia sytuacji". - Jeżeli pan dzisiaj ośmiela się łgać tutaj w ten sposób, to powtarzam - to jest hańba, która przejdzie do historii Polski i pan się zapisze w tej historii razem z tymi, którzy są na polskiej liście hańby - oświadczył Kaczyński. Zobacz również: INTERIA360: Smoleńska szopka się kręci