- Nie są to jeszcze w tej chwili liczby duże, ale w każdym przypadku jest to poważna sytuacja i dramat ludzi - powiedział premier. Zaznaczył, że nie wysokość fali jest najpoważniejszym problemem, ale długotrwały nacisk wody na wały i tym samym ich przemakanie. Tusk poinformował, że w czasie posiedzenia wysłuchano informacji od wojewodów z woj. małopolskiego, śląskiego, podkarpackiego, świętokrzyskiego, mazowieckiego i lubelskiego. - To te województwa, gdzie występują istotne zagrożenia, są potrzeby ewakuacyjne, gdzie woda stoi, czy powoli schodzi. W Małopolsce kryzys, jeśli chodzi o stan wód, jest mniejszy, natomiast pojawiają się tam inne zjawiska kryzysowe, takie jak osuwiska - mówił. Tusk podkreślił, że zagrożenie powodziowe dla Warszawy "wydaje się małe". - Woda nie powinna osiągnąć korony wałów - powiedział. Zaznaczył jednocześnie, że są odcinki, tuż przed Warszawą i w samej Warszawie, gdzie woda może się przelać i dlatego tam trwają prace nad wzmocnieniem wałów. Taka sytuacja jest w okolicy stołecznego zoo. Szef rządu zaznaczył jednak, że wszystko zależy od odporności wałów na "długotrwały, nieznany wcześniej w Polsce, napór wody". - Tam, gdzie ta woda działa na wały już kilkadziesiąt godzin, one zamieniają się w galaretę, tracą stabilność i są narażone na szybkie przełamywanie przez wodę - powiedział. Według Tuska, fala powodziowa właśnie nabiera kulminacyjnego charakteru na całej długości. - Nie ma co mówić o jakimś szczególnym momencie kulminacyjnym, bo ta fala niestety - i to jest dzisiaj największe zagrożenie - jest falą bardzo długą. Ona nigdzie nie powinna osiągnąć stanu wyższego niż korona wałów, natomiast rzeczywiście głównym problemem dzisiaj jest przemakanie wałów, a co za tym idzie - niszczenie ich przez wodę - powiedział. Premier powiedział, że na przyjęcie fali przygotowują się województwa pomorskie i kujawsko-pomorskie. Powiedział też, że służby wszędzie pracują dobrze. - Otrzymaliśmy dużo informacji, że wojsko włącza się sukcesywnie do akcji i wszędzie jest bardzo skuteczne. Przyjąłem też wiele podziękowań pod adresem strażaków i żołnierzy. (...) Poza pojedynczymi sygnałami, nie mamy problemów, jeśli chodzi o nasycenie akcji sprzętem i ludźmi, choć wszędzie każdemu się wydaje, że tego może być za mało, że można by to robić szybciej, intensywniej. Ale ludzie, którzy w tych sprawach pracują od wielu lat, starają się dostosować ilość sprzętu i ludzi do rzeczywistych potrzeb - wyjaśnił. - Tam, gdzie dochodzi do przemakania wałów, praca człowieka uzbrojonego nawet w najlepszy sprzęt może nie wystarczyć - zaznaczył. Premier oświadczył, że każdy poszkodowany przez powódź może otrzymać do 6 tys. zł, ale na razie nie wiadomo ilu osób może to dotyczyć. Przypomniał, że jak dotąd na pokrycie skutków powodzi zarezerwowano 500 mln zł. - Na tę najpilniejszą, doraźną pomoc te środki są i ich nie zabraknie - zapewnił. - Mamy rezerwy w rozmaitych działach; na razie nie musimy zakładać jakiegoś radykalnego cięcia wydatków, raczej będziemy odchudzali rezerwy, które miały służyć innym dziedzinom - powiedział. Dodał, że Polska ma 10 tygodni, aby poinformować Komisję Europejską o poziomie strat. - Jeśli ten poziom przekroczy 2 mld euro, będziemy ubiegali się o pomoc - powiedział. Jak tłumaczył, "w maksymalnym wymiarze, gdyby straty sięgnęły trzech mld euro, czyli niewyobrażalnej kwoty ponad 10 mld zł", pomoc będzie mogła wynieść ponad sto mln euro. Zespół rządowy obradował w Krajowym Centrum Koordynacji Ratownictwa i Ochrony Ludności. W spotkaniu uczestniczyli również m.in. minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller, szef MON Bogdan Klich, wicepremier Waldemar Pawlak i szef BBN Stanisław Koziej. Polska walczy z powodzią - raport specjalny Sprawdź prognozę dla swojego regionu!