W poniedziałek Sejm zajmuje się rozporządzeniem prezydenta Andrzeja Dudy o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym z Białorusią. - Dzisiaj widzimy dokładnie, że w Moskwie, w Mińsku rozpisane są scenariusze, które zagrażają naszej suwerenności, zagrażają bezpieczeństwu państwa polskiego - mówił w Sejmie premier Mateusz Morawiecki. - Na arenie międzynarodowej dzisiaj, na wschodniej granicy Unii Europejskiej, na wschodniej granicy państwa polskiego, mamy do czynienia z szeroko zakrojoną prowokacją polityczną- ocenił Morawiecki. - Ta prowokacja polityczna dotyczy próby przepchnięcia przez granicę polską w sposób nielegalnych tysięcy, dziesiątek tysięcy, bo już powyżej 10 tys. sprowadzonych zostało do Białorusi nielegalnych migrantów. Którzy zresztą, zgodnie z prawem międzynarodowym, gdyby się chcieli ubiegać o status uchodźcy, powinni to zrobić w pierwszym kraju, który jest sygnatariuszem Konwencji Genewskiej w zakresie praw uchodźczych, czyli na Białorusi - dodał szef rządu. Premier do opozycji: Odgrywacie rolę oklaskiwaną w Moskwie i w Mińsku - Dziś na tej scenie, która jest ustawiona niedaleko Usnarza Górnego, przy granicy Polski z Białorusią, która jest ustawiona przez architektów z Mińska i Moskwy wy odgrywacie rolę oklaskiwaną właśnie w Moskwie i Mińsku - zwrócił się do opozycji premier. - Niektórzy z państwa, wasi posłowie, współpracujący z wami blisko współpracownicy tacy jak pan Kramek, pan Frasyniuk, bez zastrzeżeń wspierający słowa pana Frasyniuka pan Wałęsa - te nikczemne, haniebne słowa, które padły z ich ust, nigdy nie powinny były paść. Powinniście za nie przeprosić! - wezwał premier. Od czwartku w przygranicznym pasie granicznym z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, zaczął obowiązywać stan wyjątkowy. Obejmuje on 183 miejscowości. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Rząd argumentował to sytuacją na granicy z Białorusią, gdzie reżim Łukaszenki prowadzi "wojnę hybrydową", używając do tego migrantów. W Usnarzu Górnym (Podlaskie) od kilku tygodni koczuje grupa imigrantów, która chce dostać się do Polski. Zdaniem rządu, te i inne osoby są przywożone na granicę przez służby białoruskiego reżimu, a Polska musi zapewnić bezpieczeństwo swojej wschodniej granicy, która jest jednocześnie granicą UE. Zobacz także: Burzliwa debata w Sejmie. Relacja na żywo