Mateusz Morawiecki uczestniczył we mszy św. z okazji rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego. W pewnym momencie premier podtrzymał chwiejącego się mężczyznę, a następnie asekurował go, gdy ten się przemieszczał. Po chwili szef rządu wrócił na swoje miejsce. W przemówieniu wygłoszonym podczas uroczystości premier stwierdził, że powstanie "było aktem desperacji, odwagi, ale nie było aktem szaleństwa". Premier przypomniał, że w walkach brało udział 150 tys. powstańców. Tylko połowa z nich wróciła do domu.