- Ta noc dla Małopolski była stosunkowo dobra. Ponieważ obfity opad deszczu nastąpił dopiero w godzinach porannych, gorsza sytuacja była na Śląsku, tam padało obficie przez całą noc i dlatego obawiam się, że skala zniszczeń może być większa niż to, co widzieliśmy wczoraj wieczorem - powiedział we wtorek szef MSWiA, przed wyjazdem na dotknięte powodzią tereny. Według Millera sytuacja ta dotyczy zarówno Górnej Odry, jak i górnej Wisły na Śląsku. - Czesi już kończą wypełniać rezerwę powodziową na swojej kaskadzie górnej Odry, ale obiecali, że wszystkie większe zrzuty wody będą z nami konsultowane i będziemy uprzedzeni, gdy będą zmuszeni zwiększyć zrzuty wody ze swoich zbiorników retencyjnych - dodał Miller. - Dziś deszcz powinien, im bliżej wieczora, być mniej gwałtowny. Wydaje się, że w środę fala powodziowa będzie się przesuwać z części południowej w głąb kraju. Jeśli w środę zakończą się opady deszczu, to fala powodziowa na Wiśle powinna się wydłużyć, co oznacza, że czoło fali powodziowej będzie niższe i nie przekroczy poziomu z 1997 r. - zaznaczył minister. Jak powiedział dziennikarzom, ilość opadów jest większa niż w 1997 r. - Te opady są tak intensywne, że sąsiedzi: Czesi, Słowacy nie dali rady, a teraz my zdajemy egzamin - mówił. Dodał, że w Krakowie "groza sytuacji jest porównywalna z tym, co było w roku 1997". We wtorek rano premier Tusk wraz z m.in. szefem MSWiA Jerzym Millerem udaje się w objazd po zalanych terenach. W Małopolsce odwiedzi najbardziej dotknięty powodzią powiat bocheński, a następnie uda się na Śląsk. Z powodu trwających od kilku dni intensywnych opadów deszczu na większości rzek na południu Polski przekroczone są stany ostrzegawcze i alarmowe. W poniedziałek na tereny dotknięte powodzią udał się premier Donald Tusk. W Krakowie spotkał się z wojewodami sześciu województw południowej Polski, które są najbardziej zagrożone powodzią. Synoptycy prognozują, że padać będzie do piątku.