Sprawa trafiła pierwotnie do jednej z katowickich prokuratur rejonowych, stamtąd przesłano ją do Prokuratury Okręgowej w Katowicach, gdzie analizowano materiały przesłane przez policję - nagrania z policyjnych kamer i miejskiego monitoringu. Prokuratura zapowiadała, że prawdopodobnie po analizie zdecyduje o ewentualnym wszczęciu śledztwa. Tak się jednak nie stało. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek powiedziała PAP, że po analizie nagrań zapadła decyzja, że trzeba uzupełnić materiał dowodowy. Prokuratura zwróciła się do policji - która prowadzi tzw. dochodzenie w niezbędnym zakresie - o przesłuchanie świadków demonstracji. Ma na to kilka dni. "Dopiero po przesłuchaniu świadków zapadnie decyzja o wszczęciu śledztwa lub umorzeniu postępowanie przed jego wszczęciem" - powiedziała rzeczniczka. W sobotę na placu Sejmu Śląskiego w Katowicach, przy pomniku Wojciecha Korfantego, zgromadziło się - według policji - ok. 70 przedstawicieli środowisk narodowych. Zgromadzenie zgłoszono pod nazwą "Stop współczesnej Targowicy". Organizatorzy powiesili na symbolicznych szubienicach zdjęcia europosłów, którzy zagłosowali za rezolucją Parlamentu Europejskiego ws. praworządności w Polsce. Szydło zabrała głos "Tak jak trzeba potępić to, co wydarzyło się w Katowicach, tak samo trzeba potępić te wszystkie akty agresji, które chociażby dziesiątego (dnia) każdego miesiąca na Krakowskim Przedmieściu (w Warszawie - red.) mają miejsce wobec osób modlących się tam, czy też osiemnastego (dnia) każdego miesiąca, kiedy pan prezes Jarosław Kaczyński, razem z nami, politykami PiS, przyjeżdża na Wawel, żeby odwiedzić grób śp. pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego" - powiedziała Szydło. "Akty agresji, nietolerancji, wszelkie przejawy takich zachowań stanowczo potępiam i tu nie ma w ogóle dyskusji" - podkreśliła premier. Zastrzegła jednocześnie, że nie zgadza się z ocenami mówiącymi o braku reakcji na sobotnie wydarzenia ze strony policji, "ponieważ policja prowadzi w tej chwili postępowanie w tej sprawie". "Pan Tajani oczywiście otrzyma odpowiedź" Premier skomentowała również zapowiedź szefa Parlamentu Europejskiego Antonio Tajaniego, iż zwróci się do niej o zapewnienie bezpieczeństwa polskim europosłom. "Jeżeli pan przewodniczący Tajani przyśle list, oczywiście otrzyma ode mnie odpowiedź, w której go zapewnię, że wszyscy europosłowie są w Polsce bezpieczni" - oświadczyła Szydło. "Odpowiadając panu Tajaniemu (...) jednocześnie poproszę go również, ażeby poziom w europarlamencie gwarantował wszelką kulturę polityczną" - zaznaczyła premier. Doprecyzowała, że chciałaby - jak sygnalizowała już przewodniczącemu PE w piątek w Goeteborgu - ażeby zwrócił on uwagę "tym posłom, którzy w czasie debat w PE obrażają, szkalują Polskę, ale również, którzy zachowują się w taki sam sposób wobec innych państw członkowskich UE". "Uważam, że tym samym - obrażając, szkalując i stosując taką retorykę, również nasi europosłowie nie tylko mogą tu czuć się dotknięci, ale również mogą się obawiać i czuć się niepewnie w europarlamencie" - dodała szefowa rządu. Narodowcy nawiązywali do głosowań Parlament Europejski przyjął w połowie listopada rezolucję wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności. PE wyraził m.in. zaniepokojenie proponowanymi zmianami w przepisach dotyczących polskiego sądownictwa, które "mogą strukturalnie zagrozić niezawisłości sądów i osłabić praworządność w Polsce". W dokumencie znalazł się też apel PE do polskiego rządu, by potępił "ksenofobiczny i faszystowski" Marsz Niepodległości. Przeciwko rezolucji głosowali europosłowie PiS, SLD wstrzymało się od głosu, eurodeputowani PSL nie wzięli udziału w głosowaniu. Większość PO wstrzymała się od głosu, ale sześciu europosłów poparło ten dokument. Byli to: Michał Boni, Danuta Huebner, Danuta Jazłowiecka, Barbara Kudrycka, Julia Pitera i Róża Thun. To ich zdjęcia narodowcy zawiesili na szubienicach.