Wcześniej premier był na stopniu wodnym "Kościuszko" w Krakowie, gdzie mógł obserwować przybór Wisły. Potem pojechał na ul. Drożdżową w Krakowie-Bieżanowie, gdzie powstał jeden z pięciu planowanych zbiorników retencyjnych na Serafie. W Czarnochowicach Mateusz Morawiecki rozmawiał z mieszkańcami podtopionych domów. "Tutaj potrzebne będą na pewno dalsze interwencje, bo niestety deszcz przybiera na sile" - powiedział szef rządu. Jak ocenił, zbiornik retencyjny w Krakowie-Bieżanowie już w tej chwili "bardzo pomógł w uchronieniu tej dzielnicy Krakowa przed podtopieniem". Premier zapewnił, że jest w stałym kontakcie z MSWiA i wszystkimi służbami m.in. ze strażą i wojskiem, którzy pomagają mieszkańcom. "Komunikaty z IMGW są niepokojące" "Mieszkańcy sobie nawzajem też pomagają, jest ta solidarność widoczna bardzo w praktyce" - mówił Morawiecki. Dziękował wszystkim, którzy przyczynili się do poprawy ciężkiego losu mieszkańców. "Będziemy starali się robić wszystko, żeby minimalizować straty i skutki tej powodzi, która tutaj występuje" - zadeklarował szef rządu. Jak zapewnił, "wszystkie służby są postawione w stan najwyższej gotowości". "Na południu woj. śląskiego, na wschodzie woj. małopolskiego i na Podkarpaciu sytuacja jest naprawdę cały czas bardzo ciężka. Jest walka o to, żeby nie przerwane zostały wały w powiatach we wschodniej Małopolsce, w pow. dąbrowskim" - mówił premier. Zapewnił, że "wszystkie służby są postawione w stan najwyższej gotowości". Dodał, że komunikaty z IMGW są niepokojące. W Małopolsce cały czas pada intensywny deszcz. I według prognoz tak ma być jeszcze do piątku. "W nocy była tragedia. Obudziły mnie syren" Mieszkańcy Czarnochowic w gminie Wieliczka, których odwiedził premier, próbowali obronić swoje posesje przed wdzierającą się do nich wodą. Strażacy wypompowywali wodę z zalanych piwnic. "W nocy około godziny 1 była tragedia. Obudziły mnie syreny strażackie. Otwieram drzwi, a tam pełno wody, wlewała mi się do mieszkania. Całą drogą płynęła woda. W moim domu zalana została kuchnia, pokój i łazienka. Wiaderkami wylewałyśmy wodę non stop. Myślałam, że nie dam rady" - mówiła dziennikarzom Jolanta Bakalarz. Dodała, że woda znów wdziera się pod jej dom. "Przeżywałam to już kilka razy, ale tak jak się to dzieje teraz, to jest naprawdę koszmar" - dodała. Inni mieszkańcy miejscowości mówili, że woda zalewa ich co kilka lat, gdy tylko występują intensywne opady. "Od 1979 r. tu pływamy. Co 9-10 lat jest taka pogoda. Notorycznie jesteśmy zalewani. Człowiek nie może spać w nocy, bo się zastawia, czy będzie pływać czy nie" - mówiło dwóch mężczyzn. "Nie ma rowu. Tego 200 metrów nie ma kto zrobić. Brakuje albo funduszy albo chęci" - dodali. W czwartek rano premier, wicepremier Beata Szydło, minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński i minister infrastruktury Andrzej Adamczyk uczestniczyli w posiedzeniu sztabu kryzysowego w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim. Premier od przedstawicieli służb odebrał meldunki o sytuacji pogodowej i hydrologicznej w Małopolsce oraz o sytuacji w gminach, w których wystąpiły ulewne deszcze.