- Mamy już dzisiaj wiedzę, że jest akceptacja dla tego, co zrobiliśmy i w Szczecinie, i w Gdyni. Przede wszystkim dzisiaj możemy powiedzieć już ze stuprocentową pewnością, że gdańska stocznia jest uratowana - podkreślił premier. Tusk podziękował przewodniczącemu Komisji Europejskiej Jose Manuelowi Barroso. - Jeszcze kilkadziesiąt godzin temu rozmawiałem z nim długo i sądzę, że także jego zaangażowanie w ostatnich godzinach też miało znaczenie - ocenił szef rządu. We wtorek komisarz ds. konkurencji UE Neelie Kroes zapowiedziała, że KE podejmie pozytywną decyzję w sprawie planu restrukturyzacji stoczni Gdańsk, jeśli rozwiązane zostaną "kwestie techniczne". Z kolei wieczorem w "Kropce nad I" premier, pytany o to, ile osób znajdzie pracę w Stoczni Gdańskiej, zaznaczył, że stocznia ta ma obecnie prywatnego właściciela. - Została sprywatyzowana dwa lata temu z rekomendacji ówcześnie rządzących i osobiście prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dzisiaj właściciel o tym decyduje - mówił szef rządu. - To, co ja mogę zrobić i to co zrobiłem, a kosztowało to rzeczywiście bardzo dużo zabiegów, to w końcu akceptacja - bo jesteśmy praktycznie już w tym miejscu - akceptacja ze strony Komisji Europejskiej, dodatkowa pomoc publiczna, pomoc w uzyskaniu gwarancji kredytowych przez banki polskie, a nie tylko zagraniczne - zaznaczył Tusk. Jak podkreślił premier, dla żadnego zakładu pracy w Polsce nie zrobiono tyle, ile dla Stoczni Gdańskiej w ostatnich miesiącach zrobił jego rząd. Tusk odniósł się także do zarzutów, że decyzja KE w sprawie Stoczni Gdańskiej jest elementem kampanii wyborczej Platformy. - Gdybym ja miał taki wpływ na szefa komisji Europejskiej (Jose Manuela Barroso) i na panią Neelie Kroes, że to ode mnie zależy, w którym dniu oni ogłaszają tego typu informacje, to byłbym naprawdę mocarzem - powiedział premier. - Aż takim mocarzem nie jestem. To nie ja zdecydowałem o tym, w jakim dniu ta informacja się pojawiła - podkreślił szef rządu. - Jestem szczęśliwy, że w ogóle się pojawiła, bo jeszcze wczoraj tu w Polsce ci, którzy wieszczą ciągle katastrofy w Polsce, mówili, że stocznie są nie do uratowania - dodał szef rządu. - Chcę powiedzieć, że zarówno stocznia w Gdyni, stocznia w Szczecinie, jak i dzisiaj Stocznia Gdańska zostały de facto uratowane i że w ciągu kilkunastu miesięcy zrobiliśmy to, co było niemożliwe dla poprzedników przez dziesięć lat - zaznaczył premier. Jak powiedział, "nie jest tak łatwo uratować zakład pracy, mając inwestora z Ukrainy, niechętne związki zawodowe i opozycję, która robiła wszystko, żeby ten proces się nie udał i niezbyt życzliwą w tej kwestii KE". - Mimo wszystko pokonaliśmy te przeszkody i dzisiaj mamy sukces. Ja się bardzo z tego cieszę - powiedział szef rządu.