Premier Donald Tusk rozmawiał dziś z ministrem spraw wewnętrznych i administracji Jerzym Millerem na temat listu Włodzimierza Olewnika do szefa rządu - poinformował rzecznik rządu. W liście tym Olewnik protestuje przeciwko nieodtajnieniu przez MSWiA materiałów operacyjnych policji na potrzeby śledztwa gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej w sprawie uprowadzenia i zabójstwa jego syna, Krzysztofa Olewnika. Według rzeczniczki MSWiA Małgorzaty Woźniak, od 2008 r. podjętych zostało kilkanaście decyzji o odtajnieniu i udostępnieniu materiałów wskazanych jako potrzebne do prowadzonych czynności przez prokuraturę lub komisję śledczą. Z jej informacji wynika, że poprzedni szef MSWiA zwolnił z obowiązku zachowania tajemnicy służbowej tych policjantów, którzy brali udział w czynnościach związanych z przekazaniem okupu (obserwowali przekazanie okupu). - Prokuratura przesłuchała ich w charakterze świadków incognito i w związku z tym ma pełną wiedzę na ten temat - zaznaczyła. - Premier polecił sprawdzić ministrowi Millerowi jak wygląda sytuacja, uzyskał informacje, że wszystkie dokumenty i wszystkie materiały w tym operacyjne ściśle tajne, o które zwracała się prokuratura bądź komisja śledcza, zostały tym instytucjom udostępnione - powiedział dziś rzecznik rządu Paweł Graś. Jak podkreślił, "nie było ani jednego przypadku odmowy przekazania jakichkolwiek materiałów, w związku z tym zarówno prokuratura, jak i komisja śledcza dysponują pełnymi materiałami, w tym materiałami operacyjnymi". Rzecznik rządu zaznaczył, że "czym innym jest odtajnienie, ujawnienie materiałów, którymi dysponuje prokuratura, to leży w gestii prokuratury". Graś zapowiedział, że niezależnie od piątkowych wyjaśnień szefa MSWiA, premier, po ściągnięciu pełnej informacji z MSWiA i policji, odpowie na list Olewnika "tak szybko, jak z policji i od ministra Millera spłyną wszystkie szczegółowe informacje". Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, Krzysztof Trynka, potwierdził, że śledczy z tej jednostki badający sprawę nieprawidłowości w postępowaniach związanych z porwaniem i zabójstwem Krzysztofa Olewnika przesłuchali w charakterze świadków incognito policjantów, którzy brali udział w zabezpieczaniu przekazania okupu. Wyjaśnił, że śledczy chcieli (na wniosek pełnomocnika rodziny Olewników) przeprowadzić także konfrontację policjantów m.in. z Danutą Olewnik-Cieplińską, aby wyjaśnić sprzeczności, jakie pojawiły się w relacjach rodziny i policjantów. - Taka konfrontacja mogłaby zostać przeprowadzona jedynie w warunkach zniesienia statusu świadka incognito - powiedział Trynka. Jak dodał, prokuratura wystąpiła do MSWiA o umożliwienie odtajnienia danych osobowych funkcjonariuszy, jednak ministerstwo nie zgodziło się na to. W tej sytuacji konfrontacja była niemożliwa. Włodzimierz Olewnik napisał do premiera, iż decyzja MSWiA o nieodtajnieniu materiałów operacyjnych policji jest w jego przekonaniu "nieuzasadniona i błędna, ale przede wszystkim w dalszym ciągu chroni przestępców". "Miałem możliwość wglądu do tych materiałów; wiem, że są w nich ślady matactw i przestępstw. Tym samym brak odtajnienia w.w. materiałów dla Prokuratury jest ukrywaniem współsprawców zbrodni, a także ucieczką od odpowiedzialności karnej funkcjonariuszy Policji. Nie mogę pogodzić się z faktem, że wszystko to odbywa się w granicach prawa. Jeśli jest takie prawo, to prawo jest złe. Ja na to się nie mogę zgodzić, nigdy też nie uznam, że Państwo Polskie zrobiło wszystko w tej sprawie" - napisał Włodzimierz Olewnik do premiera Tuska (pisownia w cytatach oryginalna - red.). Włodzimierz Olewnik podkreślił w liście, że nie ulega wątpliwości, iż w porwaniu, okrutnym i zwyrodniałym dręczeniu, a w konsekwencji zabójstwie jego syna brały udział "osoby z organów państwowych", które - jak zaznaczył - powinny służyć obywatelowi do ochrony jego bezpieczeństwa, co gwarantuje Konstytucja. Według Olewnika "MSWiA kryje ludzi", którzy zeznawali niezgodnie z prawdą w sprawie przekazania okupu i sporządzali nieprawdziwe dokumenty. "Tam gdzie jest konieczność odtajnienia danych osobowych i dokumentów z tej operacji - MSWiA nie wydaje na to zgody. W mojej opinii tym samym ochrania się tych funkcjonariuszy, którzy być może są decydentami oraz wspólnie z bandytami przeprowadzają akcje przekazania okupu. Zgodnie z ich stwierdzeniem, że byli na miejscu zrzucenia okupu, mogę tylko przypuszczać, że byli po drugiej stronie wraz z przestępcami podejmującymi tenże okup" - oświadczył w liście Włodzimierz Olewnik.