Premier zwrócił uwagę, że ustawa o szczególnie niebezpiecznych przestępcach daje polskim sądom i biegłym możliwość dokładnego zbadania, jak duże jest ryzyko popełnienia przez był więźniów kolejnych przestępstw. - Na szczęście Polska nie będzie krajem, gdzie polityk jedną ustawą albo decyzją polityczną będzie decydował, kto jak długo odsiaduje wyrok. Będę chciał, żeby sędziowie i urzędnicy korzystali z możliwości prawnych tak, żeby ludzie byli bezpieczni przed tego typu przestępcami - mówił premier. Szef rządu dodał, że przepisy prawne powinny być traktowane jako ewentualność, a nie jako mechanizm, który działa w każdym przypadku wypuszczanego na wolność więźnia. Premier zwrócił uwagę, że polityczne decyzje o byłych więźniach "to bardzo prosta droga do nadużyć". Tusk podkreślił, że z polskich więzień, każdego tygodnia wychodzą niebezpieczni przestępcy. - Niezależnie od tego, jak bardzo ludzie obawiają się wyjścia tych ludzi na wolność, nie możemy stać się jedynym krajem na świecie, w którym polityczna decyzja powoduje, że każdy z nich ma dożywocie - mówił premier. Zdaniem Tuska ustawa umożliwiająca izolowanie osób uznanych za niebezpieczne, która weszła w życie 22 stycznia, "to i tak ryzykowne narzędzie". Szef rządu zaznaczył, że odpowiada za to, aby byli więźniowie nikomu nie wyrządzili krzywdy. - Jako premier nie będę tych ludzi zamykał bez wyroku, bo to byłby fatalny system, ale jako premier odpowiadam, aby policja i inne instytucje dbały o bezpieczeństwo ludzi i w jakimś sensie także bezpieczeństwo tych, którzy wychodzą z więzień. Podjęliśmy działania absolutnie ponadstandardowe, aby ze strony tych ludzi - szczególnie zwyrodniałych przestępców, nikomu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Jestem przekonany że służby wywiążą się z tych zdań prawidłowo - zakończył premier. 22 stycznia weszła w życie ustawa o izolowaniu osób uznanych za niebezpieczne. Na mocy decyzji sądu cywilnego wobec takiej osoby, można już po odbyciu przez nią kary więzienia, zastosować nadzór prewencyjny lub leczenie w ośrodku zamkniętym.