Tusk przed poniedziałkową konferencją spotkał się z Gowinem. - Poinformowałem pana ministra Jarosława Gowina o zdymisjonowaniu go ze stanowiska ministra sprawiedliwości - powiedział premier. - Będę wnosił o tę decyzję do prezydenta Rzeczypospolitej równocześnie z nominacją dla pana Marka Biernackiego, byłego szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji - dodał. Premier zapewnił, że odwołanie Gowina nie ma związku z jego poglądami. Podkreślił, iż podobny system wartości prezentuje Marek Biernacki, który ma zostać następcą Gowina w resorcie sprawiedliwości. Dodał, że resort sprawiedliwości to nie jest miejsce do "tworzenia sytuacji politycznych kłopotliwych dla całego rządu, dla premiera". - I dlatego ta decyzja nie ma związku z jakimś sporem ideowym, natomiast (...) była to kolejna sytuacja, która pokazywała, że minister Gowin koncentruje swą uwagę bardziej na politycznych aspektach swojej aktywności - ocenił premier. Tusk: Nie mam czasu się tłumaczyć Tusk powiedział również, że uprzedzał Gowina po poprzednim zamieszaniu wokół jego osoby, iż "w jego rękach jest zdolność panowania nad własną ekspresją". - Tak jak szanowałem i nadal będę szanował poglądy Jarosława Gowina, ale te poglądy i sposób ich wyrażania coraz częściej Jarosławowi Gowinowi nie meritum, tylko pewnej nowej sytuacji politycznej. Ja nie mam i nie mogę mieć czasu na to, żeby raz na tydzień komentować, czy tłumaczyć się za ministra tylko dlatego, że on zbyt upolitycznia kwestie, którymi się publicznie zajmuje - oświadczył szef rządu. Słowa Gowina wywołały burzę Spekulacje dotyczące ewentualnej dymisji ministra pojawiły się po jego wypowiedzi na temat zarodków, która wywołała medialną i polityczną burzę. Ostro krytykowali Gowina w mediach czołowi politycy PO, m.in. wiceszef PO Grzegorz Schetyna oraz przewodniczący klubu parlamentarnego Rafał Grupiński. Poszło o wypowiedź Gowina dotyczącą zarodków: "Możemy z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że na embrionach dokonuje się rozmaitych eksperymentów naukowych, z reguły prowadzących do uśmiercenia tych embrionów" - powiedział Gowin w TVN24. "W Niemczech nie wolno przeprowadzać eksperymentów naukowych na embrionach, ale na embrionach niemieckich. Natomiast naukowcy niemieccy 'importują' embriony z innych krajów, prawdopodobnie także z Polski i na nich przeprowadzają eksperymenty" - dodał minister. Słowa Gowina wywołały burzę, zareagowała m.in. ambasada Niemiec, która zwróciła się do resortu sprawiedliwości o szczegóły sprawy. "Nieodpowiedzialną i nieuzasadnioną" nazwał wypowiedź Gowina prof. Waldemar Kuczyński z Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego. Rzecznik rządu Paweł Graś oświadczył, że jeśli Gowin wie o prowadzonych w Niemczech eksperymentach na pochodzących m.in. z Polski zarodkach, powinien zawiadomić prokuraturę.