Lider PO Donald Tusk zamieścił w środę w sieci krótkie nagranie, w którym zwrócił się do polskich władz, aby podjęły "działania na rzecz budowy konsensusu wokół kryzysu migracyjnego". - Władza, ale także my wszyscy, jesteśmy odpowiedzialni za to, aby rozmawiać serio, poważnie i odpowiedzialnie o tym, jak zapobiec temu kryzysowi, jak pomóc tym osobom i jak zabezpieczyć nasze granice - powiedział b. premier, odnosząc się do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, gdzie już trzeci tydzień koczuje grupa migrantów. ZOBACZ: Donald Tusk: To może być początek kryzysu Tusk zaznaczył zarazem, że to prowokacja Białorusi wobec Polski, która organizuje "strumienie migrantów" i kieruje ich "w stronę granic Unii Europejskiej". Zarzucił przy tym polskim władzom bezradność wobec obecnego kryzysu. We wtorek rzecznik Komisji Europejskiej Christian Wigand, pytany o ocenę sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, powiedział, że "nie możemy zaakceptować jakichkolwiek prób podżegania lub przyzwalania na nielegalną migrację do Unii Europejskiej przez państwa trzecie". "Posłowie KO zachowują się w sposób destabilizujący" Zdaniem szefa rządu, oświadczenie Tuska przede wszystkim powinno być skierowane do posła KO Franciszka Sterczewskiego, a także posłanki Klaudii Jachiry, "czyli posłów z Koalicji Obywatelskiej, z Platformy Obywatelskiej". - To ci posłowie, niestety zachowują się w sposób destabilizujący sytuację tam i pokazują brak odpowiedzialności, brak solidarności również, brak jedności w tej sprawie - tłumaczył Morawiecki. Premier zaapelował, "żeby nie rozpowszechniać fake newsów, nie rozpowszechniać propagandy, którą posługuje się dyktator zza naszej wschodniej granicy". - I dlatego, być może posłowie Platformy Obywatelskiej, dostosują się do tego, co w spóźniony sposób pan Donald Tusk wydał w swoim wczorajszym oświadczeniu - wskazał szef rządu. Jak dodał Morawiecki, "my zachowujemy się zgodnie z prawem międzynarodowym, w sposób odpowiedzialny, profesjonalny, chronimy polskie granice, chronimy świętego polskiego terytorium, bo tak należy czynić". - Ale jednocześnie, tym którzy, wprawdzie są narzędziem, instrumentem w ręku pana Łukaszenki, jesteśmy w stanie pomóc, poprzez naszą pomoc humanitarną, tylko ona musi zostać wpuszczona na Białoruś - podkreślił premier. Kryzys na granicy polsko-białoruskiej W Usnarzu Górnym, na granicy polsko-białoruskiej, po stronie Białorusi, od kilkunastu dni koczuje grupa migrantów; osoby te nie są wpuszczane do Polski, granicę zabezpiecza Straż Graniczna i żołnierze. Migranci koczujący po białoruskiej stronie nie chcą wracać na Białoruś. W niedzielę polskie MSZ skierowało do strony białoruskiej notę dyplomatyczną, oferując pomoc humanitarną dla migrantów. We wtorek prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michał Kuczmierowski powiedział PAP, że transport z pomocą humanitarną - na którą składają się m.in. namioty, koce, agregaty prądotwórcze - jest na przejściu granicznym w Bobrownikach i czeka na zgodę na wjazd na Białoruś. SPRAWDŹ: Donald Tusk potwierdza plotki o swojej córce Premier w środę poinformował, że jest "pełna odmowa Białorusi wpuszczenia konwoju z pomocą humanitarną dla migrantów". Jak dodał, migranci przebywają po białoruskiej stronie granicy z Polską i odpowiedzialna za nich jest Białoruś.