Dziennikarz programu "Teraz My" podając się za działacza PSL, zadzwonił do dyrektora ARR w Bydgoszczy informując, że syn zaufanego człowieka ministra rolnictwa Marka Sawickiego szuka pracy i prosi o pomoc. Od dyrektora ARR usłyszał, że nie ma z tym problemu. - Jest kilka spraw - także załatwianie roboty po znajomości - które będą wymagały bardzo konsekwentnego i twardego działania. Zarówno jeśli chodzi o polityków, ale także po to, aby w Polsce coraz rzadziej dochodziło do takich przypadków i to nie tylko w odniesieniu do urzędników podległych administracji centralnej - powiedział Tusk na konferencji prasowej. Premier oświadczył, że oczekuje "jednoznacznych decyzji" od szefa Agencji Rynku Rolnego. Dyrektor Oddziału Agencji Rynku Rolnego (ARR) w Bydgoszczy Adam Koc, wobec którego TVN zastosował prowokację dziennikarską, podał się we wtorek do dymisji; została ona przyjęta przez prezesa ARR. - Sytuacja nie jest już tak dramatyczna jak przy 20 proc. bezrobociu, ale praca ciągle jest dobrem. W wielu miejscach trzeba rzeczywiście wielu starań, żeby pracę, a szczególnie taką pracę, zdobyć. Znajomości, a szczególnie polityczne, nie powinny być atutem przy załatwianiu pracy - powiedział szef rządu. Jak dodał, dziennikarska prowokacja "ujawniła wyraźnie, że niektórzy urzędnicy państwowi nie rozumieją, że załatwianie komuś po znajomości pracy nie jest praktyką chwalebną". - To nie jest praktyka, która charakteryzuje tylko jedno ugrupowanie w Polsce, to jest choroba społeczna - podkreślił premier. W opinii Tuska jest problem z rozgraniczeniem rekomendacji "z uczciwych pobudek od kumoterstwa czy nepotyzmu". Zdaniem premiera czym innym jest rekomendacja czy wsparcie kogoś kto szuka pracy, a czym innym "posiłkowanie się tego typu metodami, jak powoływanie się na ministra i szukanie dla krewnego posady". - Granica, co jest przyzwoite, a co nie, biegnie w każdym z nas - mówił premier. Zwrócił uwagę, że od pewnego czasu toczy się debata publiczna na temat definicji słowa "nepotyzm". Jak podkreślił, powstała pewna różnica zdań na temat tego co jest nepotyzmem, a co nie jest, także w obrębie koalicji rządowej. Szef rządu nie ukrywa, iż istnieje pewna różnica zdań co do oceny zjawiska nepotyzmu między PO a PSL. "Będę chciał +uwspólnić+ to stanowisko" - dodał. Tusk podkreślił, że nie chce, aby - w świetle wydarzeń ostatnich lat - politycy PSL mieli poczucie, że "to jest polityczna nagonka na mniejszego koalicjanta". Ale - jak zaznaczył - PO będzie reagować, piętnować i wyrzucać ludzi z pracy, gdy nepotyzm będzie dotyczył działaczy Platformy.