- Dzisiaj ja bym takiej decyzji nie rekomendował Radzie Ministrów, tym bardziej, że stan klęski żywiołowej jest potrzebny po to, żeby de facto zabrać władzę samorządom i żeby przejęła ją administracja rządowa np. dlatego, że są problemy ewakuacyjne - powiedział Tusk. - Chociaż mamy klęskę żywiołową, nie ma potrzeby wprowadzania takich parawojskowych rządów w tej chwili - zaznaczył. Szef rządu zwrócił też uwagę, że ogłoszenie takiego stanu wiązałoby się z koniecznością przełożenia wyborów prezydenckich. Nie ma zagrożenia dla wyborów na terenach powodziowych - Na razie nie ma zagrożenia dla wyborów prezydenckich na terenach poszkodowanych przez powódź - zapewniał premier Donald Tusk w niedzielę w Sandomierzu (woj. świętokrzyskie). - Jedynym powodem, dla którego wybory byłyby zagrożone, to informacja ze strony Państwowej Komisji Wyborczej, że są nie do przeprowadzenia w związku z obszarami zalanymi wodą. (...) Będę polegał oczywiście na informacjach lokalnych od naszej administracji, ale oczywiście komisja będzie musiała mi dać też sygnał, czy to jest możliwe - podkreślał premier. - Nie ma trudności w przeprowadzeniu wyborów ani w województwie świętokrzyskim, ani na Lubelszczyźnie. - Zadbamy o to, by ewentualne rezerwowe lokalizacje lokali wyborczych były dostępne dla wszystkich zainteresowanych - mówił Tusk. Premier odniósł się także do możliwej, niskiej frekwencji. - Ludzie w wielu przypadkach mają różne priorytety. Zawsze namawiam ludzi, aby szli głosować niezależnie od tego, jakie mają poglądy i na kogo chcą głosować. Ale akurat w tym przypadku rozumiałbym i rozgrzeszałbym ludzi, jeśli mają zalany dom i sto kłopotów na głowie, że w ogóle nie myślą o polityce - zauważył premier. Premier odwiedził hutę szkła Donald Tusk przyjechał nad ranem do Sandomierza - odwiedził tam zagrożoną zalaniem hutę szkła. W piątek wieczorem nie wytrzymała opaska na wale w dzielnicy Koćmierzów. Woda ponownie wdarła się do prawobrzeżnej części miasta. W hucie premier spotkał się z władzami zakładu, a także ze strażakami, żołnierzami i pracownikami przedsiębiorstwa, którzy umacniają wał położony najbliżej huty. Rotacyjnie pracuje tu 500 osób. - W ciągu kilku godzin sytuacja w Sandomierzu zmieniła się wyraźnie na gorsze(...). Jest przerwana opaska - wygląda to tak, jakby główny nurt rzeki szukał ujścia przez tę wyrwę w wale. Oznacza to, że setki ludzi z prawobrzeżnego Sandomierza znowu dostało wysoką wodę. Te nadzieje, że będziemy mogli pomóc im osuszać domy, znowu trzeba przesunąć w czasie - mówił Tusk Zdaniem szefa rządu, dobre wrażenie robi wał najbliżej huty. - Opaski nie naprawimy podczas najbliższych kilkunastu godzin, ale to przerwanie nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla huty. Jest ten wał, który z drugiej strony huty zabezpiecza przed wodą, rozlewającą się po prawym brzegu - jest w gorszym stanie, ale napór wody, jest trochę mniejszy, bo woda jest z rozlewiska, nie z samej Wisły. Czy wał wytrzyma? Powinien (...), chociaż stuprocentowej gwarancji nikt rozsądny nie będzie dawał. Wszystkie siły będziemy rzucali na ten kluczowy wał - powiedział premier. Poziom wody w Sandomierzu osiąga w tej chwili swoją kulminację. Z odczytów wodowskazów ze Szczucina ( na granicy woj. świętokrzyskiego i małopolskiego) wynika, że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin woda powinna opadać. Woda nie powinna się przelewać przez wał, bo jej poziom jest niższy niż podczas majowej powodzi. Wałom grozi jednak intensywne przesiąkanie; niektóre odcinki umocnień stały się trzęsawiskiem. Prognozy IMiGW zapowiadają ponowne opady. Wiele osób, które pracuje w hucie, straciło już domy - Wiele osób, które pracuje w hucie, straciło już domy - mieszkają w pobliżu, ale mogą też stracić miejsca pracy. Trzeba zrobić wszystko, żeby tu woda nie weszła. Każdy chce ten zakład ratować - podkreślał Tusk. Według premiera, nie istnieje obecnie bezpośrednie zagrożenie dla życia ludzi, którzy pozostali na prawym brzegu Wisły w Sandomierzu. Mieszkańcom zalanych terenów będzie dostarczana woda, suchy prowiant oraz środki czystości. Strażacy przygotowali łodzie dla wszystkich, którzy chcieliby opuścić swoje budynki. Szef rządu zapowiedział przygotowanie w przyszłości planu zabezpieczenia przed powodzią Tarnobrzega, Sandomierza, Gorzyc i wszystkich miejscowości w pobliskiej zlewni. - To z całą pewnością będą inwestycje dotyczące wałów, bo nie zrobimy z części Sandomierza czy Tarnobrzega polderów. To teren, gdzie trudno myśleć o masowych wysiedleniach. W związku z tym w samym Sandomierzu, Tarnobrzegu i najbliższej okolicy trzeba będzie zdecydować się na dość kosztowny, ale niezbędny remont wałów, budowę nowych, w nowocześniejszym systemie. (...) Trzeba to będzie zrobić w takim trybie nadzwyczajnym. Z ministrem Jerzym Millerem szykujemy przepisy, które skrócą do absolutnego minimum procedury - zapewniał Tusk. Znacznie większa gotowość do ewakuacji Jak zauważył, gotowość do ewakuacji jest obecnie znacznie większa niż to miało miejsce przy pierwszej fali powodziowej. - Ludzie na tych terenach w dużo większym stopniu rozumieją stan zagrożenia. - Także wszystkie służby szybciej działają, chociaż mamy do czynienia ze zmęczeniem materiału ludzkiego - powiedział. - Jeśli ta opaska nie wytrzyma, to jeszcze nie dotyczy bezpośrednio huty. Natomiast jej przerwanie może spowodować, że szybkiemu podmywaniu będzie ulegać prowizoryczna tama, która jest zabezpieczeniem huty przed Wisłą. To może oznaczać dla huty poważny problem - powiedział Tusk pytany o los sandomierskiego zakładu. Dodał, że mieszkańcy zagrożonych obszarów ewakuują się jednak chętniej niż podczas pierwszej fali powodziowej. Sytuacja jest bardzo trudna Premier przyznał, że obecna sytuacja jest bardzo trudna. "Mamy poważne problemy. Woda przybiera szybciej niż się spodziewaliśmy". Dotyczy to zwłaszcza okolic Sandomierza. Poinformował, że woda podeszła do samej krawędzi opaski wałowej, która miała ochronić prawobrzeżny Sandomierz, Tarnobrzeg od strony Sandomierza oraz miejscową hutę szkła. - Niewykluczone, że trzeba będzie tam skoncentrować jeszcze większe siły i być może pracować całą noc, bo sytuacja jest graniczna - powiedział Tusk. Dodał, że sytuacja w innych województwach jest wyraźnie lepsza, chociaż na Podkarpaciu osuwiska zasypują drogi. - Podejmiemy decyzje wspólnie z rządem Słowacji w sprawie objazdów, ponieważ m.in. droga, która prowadzi do Rzeszowa ze Słowacji jest zablokowana - powiedział. Tusk poinformował, że prognozy pogody wskazują na możliwość ulewnych deszczy na południu kraju także w przyszłym tygodniu. - Nikt z ekspertów nie odnotował w historii tak mokrej drugiej połowy maja i początku czerwca - podkreślił. Pomoc do 100 tys. zł dla poszkodowanych Co najmniej 13 gmin, które najbardziej ucierpiały w powodzi, zostanie objętych specjalnym rządowym programem pomocy - zapowiedział w Sandomierzu (Świętokrzyskie) premier Donald Tusk. - Będziemy budowali odrębne projekty dla tych gmin, by każdy jak najszybciej miał znowu gdzie mieszkać - dodał szef rządu. Premier podkreślił, że pomoc będzie skierowana do miejsc, gdzie duża pomoc - do 100 tys. zł - na odbudowę domu nie wystarczy. - Wydzielamy te gminy - miejsca osuwiskowe, czy te dotknięte wielotygodniową, totalną klęską, zatopieniem wielu domów - mówił Tusk. - Ci, którzy stracili domostwa i trzeba ich np. przenieść lub wybudować całą część osiedla czy osady - tam rządowe środki będą większe - mówił premier. Dodał, że do tak "dużej ruiny" doszło m.in. w prawobrzeżnej części Sandomierza. To też problem pana Kaczyńskiego Tusk ustosunkował się do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził, że gdyby on był premierem, odszkodowania dla poszkodowanych byłyby wyższe. - Niektórzy narzekają, że pomoc jest za duża, niektórzy, że za szybka (...) Wolałbym żeby ludzie, którzy są zaangażowani - co szanuję - we własne cele polityczne nie wtrącali się wtedy, kiedy nie potrafią pomóc. (...) Niektórym się wydaje - i mam wrażenie, że to też problem pana Kaczyńskiego - że można wyremontować wał jak woda jeszcze stoi - mówił. Wg premiera takie wypowiedzi bardzo dotykają ludzi, którzy ciężko pracują na zagrożonych terenach. - Oni reprezentują tu, w tym miejscu państwo polskie, bo: straż, wojewoda, samorząd to państwo polskie. Jestem o tym przekonany, że robimy to, co jest możliwe w tych bardzo trudnych warunkach - podkreślał Tusk. Szef rządu zwrócił uwagę, że każdy ma własny pogląd na sprawy pomocowe. - Każdy jest mądry, a widać w tych miejscach jak choćby tu w Sandomierzu, że trzeba przede wszystkim ludzi do pracy, dobrej woli i odwagi, a nie licytowania się i gadaniny - mówił premier. Wszystko co niezbędne jest wykonywane W opinii Tuska, pracujący na zalanych terenach robią "wszystko co absolutnie niezbędne". - Jak atakuje żywioł, a wtedy (podczas pierwszej fazy powodzi) to naprawdę była niespotykana fala powodziowa, to nie dziwcie się, że ludzie, instytucje nie działają jak w szwajcarskim zegarku, nigdzie na świecie tak nie jest - zauważył. - Mam pełne zaufanie do wszystkich, szczególnie do strażaków, do wojskowych do policji, do wojewodów, samorządowców, bo nawet jeśli pierwsze godziny były bardzo trudne, to oni dzisiaj stają absolutnie na wysokości zadania. Prosiłbym tylko wszystkich, żeby nie przeszkadzali - mówił premier. Dodał, że ma "pełne przekonanie", że pomoc jest tak duża i szybka jak to tylko możliwe. Wg Tuska nigdzie w Europie nie było tak szybkiej i tak dużej pomocy jak w Polsce, szczególnie w postaci podstawowego zasiłku do 6 tys. zł. Podkreślał, że jeździ w miejsca poszkodowane przez powódź razem z szefem MSWiA Jerzym Millerem, szefem Państwowej Straży Pożarnej Wiesławem Leśniakiewiczem i wojewodami po to, żeby dyscyplinować ludzi w terenie. Tusk zapewniał też, że rzeczoznawcy, którzy maja decydować o większych zasiłkach - do 100 tys. zł - na odbudowę zniszczonych domów, dotrą do każdego z poszkodowanych. Każdy kto ma zrujnowany, dom otrzyma pieniądze. - Uruchomiliśmy wszystkich rzeczoznawców, którzy są w dyspozycji rządu, ale pracują w siedmiu województwach. W terenie rozproszonym - bo przede wszystkim to teren wiejski. Rozumiem niecierpliwość, bardzo proszę o elementarna wyrozumiałość. Pamiętajmy, że rzeczoznawca nie zawsze dotrze do zalanego domu - mówił Tusk. Podkreślił, że można sprzątać posesje nie czekając na rzeczoznawcę. -- Jeżeli mówimy o remoncie powyżej 20 tys., zł to rzeczoznawca będzie miał jasność nawet wtedy, jeśli dom będzie wysprzątany, jeżeli taka strata jest - zauważył. Szef rządu stwierdził, że wójtowie, po wstępnym oszacowaniu strat, bez żadnej dokumentacji np. fotograficznej ze strony poszkodowanych, powinni wypłacać zapomogi do 6 tys zł. Nie jest potrzebna do tego pełna dokumentacja. - Złe przyzwyczajenia niektórych wójtów czy pracowników ośrodków opieki społecznej staramy się każdego dnia eliminować. Z tego co wiem postępuje to coraz lepiej. Wójtowie obawiali się kontroli np. ze strony NIK, że nieprawidłowo wydają pieniądze. Łamiemy to przyzwyczajenie, ten strach i namawiamy do odpowiedzialności. My na pewno nie będziemy nikogo nasyłać z tego tytułu, że podjął samodzielną decyzję o przyznaniu tego zasiłku - podkreślił premier. Rząd będzie interweniował w Unii Tusk zapowiedział, że rząd na forum Unii Europejskiej będzie zabiegał o zmiany dotyczące obszarów chronionych. - Jak będę jechał do Brukseli, to będę już nie perswadował, tylko głośno krzyczał na temat obszarów chronionych. Gdyby nie było drzew w międzywalu jak tutaj, które są chronione, to woda byłaby niższa. Tak jest w całej Polsce - powiedział. - Mam nadzieję, że ci najbardziej radykalni ekolodzy nie powariują w tej kwestii, bo trzeba będzie bardzo solidarnie wytłumaczyć w Europie, że my w międzywalach nie możemy mieć rezerwatów. Bo człowiek to też jest środowisko naturalne - mówił Tusk Premier odwiedził w Sandomierzu hutę szkła oraz strażaków, wojskowych i pracowników zakładu, którzy od kilku dni umacniają wały na Wiśle przed przejściem kolejnej fali kulminacyjnej na rzece. Umocnienia mają zapobiec zalaniu przedsiębiorstwa - największego pracodawcy w mieście i dalszemu zalewaniu prawobrzeżnej części Sandomierza.