Premier podkreślił też, że w październiku "dojdzie do wyboru między PO a PiS-em i to jest wybór wagi nadzwyczajnej". Jak dodał, każdy kto to rozumie, będzie mógł współpracować z Platformą. Dziennikarze pytali premiera podczas konferencji prasowej w Gdańsku, jak zamierza wytłumaczyć działaczom PO ze Szczecina i Rybnika, że na "jedynkach" w tych miastach mają znaleźć się: Bartosz Arłukowicz i Joanna Kluzik-Rostkowska. Arłukowicz, do niedawna w klubie SLD, w maju dołączył do klubu Platformy i rządu Donalda Tuska. Z kolei Kluzik-Rostkowska, która do początku czerwca była szefową PJN, w sobotę wzięła udział w konwencji PO. Oboje politycy ma startować do Sejmu z list Platformy. - Nie muszę im tego tłumaczyć, wszystko jest jasne i każdy, kto był w sobotę na granicy Gdańska i Sopotu widział kilkanaście tysięcy ludzi, którzy, niezależnie od osobistych wątpliwości, rozumieją jak ważne jest dla Polski, by wokół Platformy grupowali się ludzie, którzy mają dobrą wolę i wystarczająco dużo odwagi, energii, aby mówić prawdę o tym, jakim problemem dla Polski byłyby rządy tych, z którymi niedawno współpracowali - odpowiedział Tusk. - Sprawa jest poważna, ja nie mam zamiaru tego ukrywać - w październiku dojdzie do wyboru między PO a PiS-em i to jest wybór wagi nadzwyczajnej, gdyby było inaczej, nikomu bym nie zajmował głowy tymi problemami - przekonywał premier. Dlatego - mówił - każdy, kto podobnie rozumie "ten dylemat, ten wielki wybór będzie mógł z nami współpracować". - Wy już może nie pamiętacie, ja dobrze pamiętam, ile ja musiałem energii i determinacji włożyć w to, aby na przykład przekonać śląską Platformę, że Jerzy Buzek to jest dobry kandydat do europarlamentu - przypomniał premier. - Dzisiaj Polska ma szefa Parlamentu Europejskiego, a Platforma kapitalnego lidera europejskiego i niech to wystarczy na wszystkie tłumaczenia - dodał Tusk. - Na razie jednak nie narzekam na brak siły perswazji w Platformie i myślę, że moje rekomendacje będą wysłuchane - powiedział premier.