W ten sposób premier odniósł się w środę w Radiu Zet do zarzutów o. Rydzyka, że obecny rząd "chyba jako naczelny cel ma zniszczenie Radia Maryja". Redemptorysta tak odczytał informacje o poszukiwaniu przez resort środowiska sposobów na wypowiedzenie umowy na 15 milionów dotacji unijnej dla jego fundacji Lux Veritatis na badania geotermalne w Toruniu. - Nie znam sprawy w szczegółach. Czy ksiądz Rydzyk uwierzy, czy nie - mniejsza to - ale w tym swoim dniu pracy naprawdę nie przewidziałem monitorowania spraw Radia Maryja i finansowania tego radia. Nie mam obsesji na punkcie Radia Maryja, a tym bardziej na punkcie jego słuchaczy - powiedział Tusk. Jak dodał, "jeśli zostały przekroczone przepisy i uprawnienia, jeśli wydano złe decyzje dotyczące wydania milionów euro na inwestycje nie związane z radiem tylko z geotermią, jeśli te decyzje były niezgodne z przepisami, to oczywiście takie rzeczy nie powinny mieć miejsca". - Ale problemem w takiej sytuacji będzie decyzja urzędnika, a nie ksiądz Rydzyk. Jeśli urzędnik popełnił błąd, to on będzie za to odpowiadał - podkreślił szef rządu. Zapytany, czy nie boi się ataku na siebie i rząd na falach Radia Maryja i demonstracji jego słuchaczy w Warszawie, Tusk odpowiedział, że "każdy ma prawo, kto ma swoje media, wyrażać poglądy polityczne". - Nigdy nie byłem faworytem ojca Rydzyka i nie sądzę, żeby kiedykolwiek tak było. Natomiast manifestacje - no cóż, to jest mój los jako szefa rządu, że raz na jakiś czas jakieś grupy będą protestowały - ich prawo - powiedział premier.