- Nie ukrywam, że nie mam ani żadnego politycznego, ani prawnego tym bardziej zobowiązania do tego, żeby się w tym momencie spieszyć. Rzecz idzie normalnym torem - powiedział premier we wtorkowych "Sygnałach Dnia". Odniósł się w ten sposób do zarzutów opozycji, że niektóre ustawy były drukowano bardzo szybko, nawet w ciągu nawet kilku godzin. - Wcale nie wykluczam, że dzisiaj, ale na pewno nie z rana, nie teraz czy za godzinę to zostanie opublikowane, być może to będzie jutro, być może pojutrze, nie potrafię powiedzieć. Ale postępujemy wedle normalnej zasady - z naszego punktu widzenia to jest po prostu jeden z aktów, który musi być w odpowiednim trybie ogłoszony, ale pośpiech, którym kierował się tutaj Trybunał, nie dotyczy nas, my nie widzimy żadnego powodu, żeby się w tej sprawie spieszyć - zaznaczył szef rządu. We wtorek, 15 maja, mija termin składania oświadczeń lustracyjnych do IPN. Oznacza to, że ci, którzy do wtorku nie złożą oświadczeń, mogą stracić pracę, choć odzyskają ją zapewne po odwołaniu do sądu. Według premiera, wyrok TK w sprawie ustawy lustracyjnej "to porażka Polski". - Z ustawy nie pozostało nic. Ta ustawa jest w tej chwili w ogóle niemożliwa do zastosowania. Pierwsze analizy tego wielce skomplikowanego wyroku pokazują, że nawet jak coś jest dopuszczalne, to i tak jest niedopuszczalne. Albo - nie bardzo skądinąd w to wierzę - sędziowie nie wiedzieli, co robią, albo też jest to zamierzone. W każdym razie nie ma ustawy, trzeba myśleć o innym rozwiązaniu - powiedział premier. Powtórzył, że jeśli lustracja ma być przeprowadzona, to musi to nastąpić "w takim trybie", aby TK nie mógł tego rozwiązania zakwestionować. Pytany, czy będzie wracał do pomysłu zmiany doboru członków TK, J.Kaczyński ocenił, że nie jest to "właściwy moment" na taki ruch. - Ale ta sprawa powinna wrócić, kiedy będziemy mieli możliwość głębszego zastanowienia się, ale takiego zastanowienia się konkluzywnego, po którym mogłaby nastąpić odpowiednia zmiana w Konstytucji. Dzisiaj nie widzę takich szans - zastrzegł. Według premiera, TK "powinien składać się z osób, które nie mają i nie miały żadnych afiliacji politycznych" i są "wysoce wykwalifikowanymi prawnikami". Jak mówił, muszą też być "ściśle określone reguły", którym sędziowie TK mają się kierować. - Bo w tej chwili mamy do czynienia z sytuacją, w której decyzje te w gruncie rzeczy zapadają całkowicie arbitralnie. I to jest sytuacja niedobra, no i w istocie podważająca demokrację - dodał. - To jest ideologia pewnej korporacji, która wyraźnie dąży do przejmowania władzy. Przy czym ja mówię tutaj nie o korporacji, na którą składa się kilkunastu sędziów (...) ale mówię szerzej - o korporacji prawników o wysokim statusie - dodał szef rządu.