Premier odniósł się w ten sposób do planów obchodów 20. rocznicy wyborów z 4 czerwca 1989 r. oraz 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej. - Ambitne plany dotyczące rocznic, ambitne także jeśli chodzi o rozmach, będziemy korygowali, nawet jeśli to będzie dla mnie osobiście przykre. Także tutaj musimy ostrożnie wydawać pieniądze - podkreślił premier na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu. Jak zadeklarował, ze względu na kryzys "nie będziemy fetowali przesadnie świąt, jeśli chodzi o wydatki z pieniędzy budżetowych". - Ale na pewno nie będziemy obchodzili rocznicy czerwcowej w innym miesiącu - żartował Tusk. Podkreślił, że dla niego - "warszawiaka z wyboru i gdańszczanina z urodzenia" - ważne, aby "w Warszawie i w Gdańsku czczono obie rocznice". - Szczególnie tę dla nas radosną, prawdziwe zwycięstwo po II wojnie światowej - czerwiec roku 1989, ale także smutną i tragiczną rocznicę wybuchu II wojny światowej - zaznaczył szef rządu. Dodał, że jeśli chodzi o rocznicę wybuchu II wojny światowej Westerplatte zawsze było miejscem głównych obchodów. - Planujemy wizytę wielu głów państw i Westerplatte wydaje się oczywistym miejscem. Nie chciałbym tłumaczyć naszym światowym i europejskim gościom, dlaczego to nie Westerplatte - podkreślił premier. Mówiąc o rocznicy wyborów 1989 roku, Tusk zaznaczył, że "bardzo nam zależy na tym, aby upadek komunizmu w Europie kojarzył się jednoznacznie z Solidarnością, nie tylko z czerwcem, ale i z sierpniem". - Gdańsk jest tu oczywiście symbolem najbardziej nośnym. Myślimy też o szczycie politycznym w czerwcu w Gdańsku i o uroczystym koncercie - dodał szef rządu. Dziennik "Polska" poinformował, że obchody 20-lecia obalenia komunizmu mogą zakończyć się wielką kompromitacją Polski. Na trzy miesiące przed rocznicą wyborów 4 czerwca 1989 r. nie ma nawet programu uroczystości, a rząd nie zdecydował, gdzie będą główne obchody - w Warszawie czy Gdańsku. Świat będzie patrzył nie na Warszawę, lecz na Berlin i Pragę, gdzie przygotowania do uroczystości idą już pełną parą - napisano w "Polsce".