Do Zakopanego przyjechał wieczorem premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu wziął udział w posiedzeniu sztabu kryzysowego, które rozpoczęło się przed godz. 20. Premierowi towarzyszy wojewoda małopolski Piotr Ćwik, marszałek województwa małopolskiego Witold Kozłowski i burmistrz Zakopanego Leszek Dorula. Premier: Wszystko w rękach lekarzy Po posiedzeniu sztabu kryzysowego w Zakopanem premier Mateusz Morawiecki spotkał się z dziennikarzami na krótkim briefingu. "Chciałem wyrazić najgłębsze wyrazy współczucia dla rodzin zmarłych osób. Z tego co wiemy, dzisiaj cztery osoby nie przeżyły tych bardzo gwałtownych, bardzo nietypowych, bardzo rzadkich wyładowań burzowych, bardzo zmiennej pogody, która nastąpiła i doszło do zgonu czterech osób, dwójka dzieci i dwie osoby dorosłe" - powiedział szef rządu. Zaznaczył, że służby "w bardzo sprawny sposób przeprowadziły akcję ściągania wszystkich osób, które zostały poszkodowane". "I w szybkim tempie wszystkie te osoby zostały przetransportowane do szpitali" - podkreślił Morawiecki. "Niestety niektóre osoby są w bardzo ciężkim stanie, więc wszystko w rękach lekarzy" - dodał. Ponad sto osób poszkodowanych "Osób poszkodowanych jest ponad 100 i te dane spływają cały czas" - powiedział premier. "Bardzo wiele osób jest również w stanie szoku psychologicznego, w kiepskim stanie psychicznym, to wszystko zrozumiałe" - powiedział premier. "Wszystkim służbom chcę w tych tragicznych momentach raz jeszcze bardzo, bardzo podziękować i zapewnić, że wszelka pomoc będzie udzielona" - mówił Morawiecki. "Ostatnia taka tragedia zderzyła się 82 lata temu - w 1937 roku, kiedy też na Giewoncie cztery osoby zginęły" - dodał. Zaznaczył, że na bieżąco działały śmigłowiec TOPR-u, z TOPR-em współpracował GOPR - Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe i cztery śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. "Przybył oczywiście również i jest dyspozycji śmigłowiec policyjny - Black Hawk" - przekazał premier Morawiecki. Jego zdaniem "z punktu widzenia akcji ratowniczej, bazy sprzętowej, profesjonalizmu służb medycznych ratowniczych wszystko zostało zabezpieczone tak, jak trzeba" "To, co można było zrobić, to zostało zrobione" - ocenił szef rządu. Jutro kontynuacja "Akcja trwa, na pewno w tym sensie, że my nie wiemy, czy ktoś gdzieś nie pozostał w górach. Nie wiemy, czy jacyś turyści, jacyś ludzie nie są jeszcze gdzieś, w jakichś innych miejscach" - powiedział Morawiecki. Zwrócił uwagę, że istnieje ryzyko, że "te gwałtowne wyładowania spowodowały, że ludzie gdzieś utknęli, osunęli się w żleby". "Dlatego ta akcja będzie od samego rana jutro kontynuowana" - wyjaśnił premier. "Miejmy nadzieję, że ta akcja poranna jutrzejsza nie przyniesie żadnych dodatkowych złych wieści" - podkreślił. "Wszystkie służby: i policja, i państwowa straż pożarna, i ochotnicza straż pożarna, również straż graniczna działają. Będą całą noc tutaj dyżury" - mówił, dodając, że w pogotowiu znajduje się "kilkudziesięciu czy stu kilkudziesięciu funkcjonariuszy". "Jutro od rana rusza ponownie akcja, żeby upewnić się, że wszyscy są cali i zdrowi" - dodał. Premier przyznał, że rozmawiał już z naczelnikiem TOPR. "TOPR ma wszelkie środki, które są potrzebne do prowadzenia tych akcji" - podkreślił Morawiecki. Dodał, że "w sytuacji, gdy trzeba będzie uzupełnić środki - to rozmawiałem już z panem naczelnikiem o takich koniecznościach". "To budżetowo jest oczywiście sprawa w tym wypadku drugorzędna. Jesteśmy gotowi na wszelką pomoc finansową. Najważniejsze, żeby uratować ludzi" - podkreślił premier. Ogromna akcja służb 80 strażaków Państwowej Straży Pożarnej i druhów Ochotniczych Straży Pożarnych, a także ponad 100 policjantów brało udział w akcji ratunkowej w Tatrach - powiedział wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Paweł Szefernaker po posiedzeniu sztabu kryzysowego w Zakopanem. "Chciałbym podziękować wszystkim służbom, które od początku podjęły akcję ratowniczą, w szczególności ratownikom TOPR oraz służbom podległym MSWiA" - powiedział Szefernaker. Sekretarz stanu powiedział, że kierownictwo MSWiA od samego początku akcji ratowniczej było w kontakcie ze służbami i z wojewodą małopolskim. "Pomimo że o tej porze roku w okolicach Zakopanego ruch drogowy jest utrudniony, dzięki sprawnej pracy polskiej policji na miejscu można było skutecznie przeprowadzić akcję ratunkową. Osoby, które potrzebowały pomocy, szybko ją otrzymały" - dodał Szefernaker. Wsparcie finansowe "Przyjechałem do Zakopanego, aby zadeklarować wsparcie finansowe na sprzęt, który uległ podczas akcji ratowniczej zniszczeniu. Województwo wesprze finansowo wszystkie służby ratownicze, aby ich sprzęt odtworzyć. Wszyscy oczekują wsparcia, zarówno poszkodowani jak i ci, którzy ratują, bo przecież oni dokonują wielkich rzeczy. Jest to z ich strony wielki wysiłek i poświęcenie" - powiedział Kozłowski. Nie padły jednak konkretne deklaracje kwotowe. "Akcja jest bardzo nietypowa" Jak podkreślił wojewoda, z powodu specyfiki terenu górskiego, w którym doszło do wypadku, służby nie są w stanie na razie określić, kiedy zakończy się akcja ratownicza, ani jednoznacznie stwierdzić, czy wszyscy poszkodowani zostali już odnalezieni i uzyskali pomoc medyczną. "Akcja jest bardzo nietypowa, więc nie jesteśmy w stanie określić godziny, kiedy ona się zakończy, ani ile działań pozostało jeszcze do wykonania. Są trudne warunki w górach, zbliżamy się do pory wieczornej - na pewno ratownicy pozostaną w górach tak długo, jak będzie potrzeba i jak będzie to możliwe" - podkreślił wojewoda. "Służby działają i pracują, aby dotrzeć do wszystkich poszkodowanych. Nie wiemy ile osób może być jeszcze w górach" - stwierdził. Wojewoda poinformował też, że rodziny osób poszkodowanych w Tatrach po polskiej stronie gór mogą dzwonić na specjalną infolinię pod numerami: (18) 201 71 00 i (18) 202 39 14. Trzydniowa żałoba Ogłoszona przez burmistrza Zakopanego Leszka Dorulę żałoba po czwartkowej tragedii w Tatrach potrwa w mieście od piątku do niedzieli. "Zwracam się do wszystkich organizatorów imprez o charakterze rozrywkowym, kulturalnym i sportowym z apelem o ich odwołanie bądź ograniczenie w czasie trwania żałoby. Łączę się w bólu z rodzinami ofiar i wszystkimi poszkodowanymi, proszę także mieszkańców o modlitwę w ich intencji" - napisał w komunikacie burmistrz Zakopanego. Na znak żałoby przed Urzędem Miasta Zakopane zostaną wywieszone i opuszczone do połowy masztu flagi państwowe i miejskie. Odwołana została także część artystyczna zaplanowanego na piątkowy wieczór koncertu finałowego 51. Międzynarodowego Festiwalu Folkloru Ziem Górskich. Ma odbyć się jedynie uroczyste wręczenie nagród dla zwycięskich grup. W piątek w Sanktuarium Narodowym Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach zespoły folklorystyczne biorące udział w zakopiańskim festiwalu będą wspólnie modlić się w intencji ofiar tragedii w Tatrach, a także o zdrowie wszystkich poszkodowanych oraz w intencji służb zaangażowanych w akcję ratunkową. Metalowy krzyż na szczycie Giewontu często przyciąga wyładowania atmosferyczne. Przebywanie tam podczas burzy jest niebezpieczne, podobnie jak wędrowanie szlakami, które są uzbrojone w łańcuchy pomocnicze. W czwartek rano w Tatrach świeciło słońce i panowały dogodne warunki do wędrówki, jednak zapowiadano burze. Prognozy pogody się sprawdziły i w miarę upływu dnia niebo nad górami zasnuły gęste chmury. Około południa rozpętała się gwałtowna burza.