We wtorek prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył, że w Polsce trzeba wprowadzić nowy porządek prawny dotyczący ochrony zwierząt. Poinformował, że gotowy jest projekt ustawy w tej sprawie. Projekt ochrony zwierząt zakłada m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych, zakaz wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych, ubój rytualny tylko na potrzeby krajowych związków wyznaniowych, kontrolę społeczną ochrony zwierząt, bezpieczne schroniska oraz utworzenie rady ds. zwierząt przy Ministerstwie Rolnictwa. Według przewodniczącego Forum Młodych PiS Michała Moskala projekt ustawy trafi do Sejmu jeszcze w tym tygodniu. Podczas środowej sesji Q&A (pytań i odpowiedzi) na Facebooku premier został zapytany, "co sądzi o lewicowej akcji Jarosława Kaczyńskiego, który chce zakazać hodowli zwierząt futerkowych w Polsce". - Od dawna uważam, że wiele naszych akcji i spraw cierpi na tym, że ma taką pieczęć: lewicowe albo prawicowe. Humanitarne traktowanie zwierząt, ulga w cierpieniu tam, gdzie jest ono niepotrzebne, nie jest ani prawicowe, ani lewicowe. Należy po prostu do kanonu człowieczeństwa, traktowania, jak mówił św. Franciszek "braci mniejszych" w odpowiedni sposób, humanitarny - powiedział Morawiecki. - Cieszę się z tej akcji i bardzo się cieszę, że prezes Jarosław Kaczyński tak mocno podkreśla, że sposób traktowania zwierząt świadczy o nas, o ludziach. W pełni się z tym zgadzam i myślę, że na szczęście ogromna większość Polaków też się z tym zgadza - podkreślił szef rządu. "Epidemia nadal jest i jest ona groźna" We wtorek premier został zapytany również, o to "kiedy skończy się cyrk z maseczkami". Morawiecki przyznał, że noszenie maseczek jest uciążliwe. - Tam, gdzie możemy, tam, gdzie nie ma dystansu społecznego, tam starajmy się je nosić. Nie jest to idealny sposób, który nas zabezpiecza, ale wirusolodzy mówią, że pomaga, więc starajmy się to stosować - powiedział. Zaapelował, aby nie nazywać noszenia maseczek "cyrkiem", bo - jak mówił - jeżeli jakieś mechanizmy są przez specjalistów polecane, to przez sam fakt, że one są uciążliwe, nie wyciągajmy wniosków, że są niepotrzebne, czy że są czymś śmiesznym. - Epidemia jest i ona jest groźna. Popatrzmy, co się dzieje z powrotem w Hiszpanii. Średnio dziennie znowu umiera tam ponad 70 osób, a liczba zakażeń we Francji i w Hiszpanii to znowu kilka tysięcy dziennie. Naprawdę dmuchajmy zimne - podkreślił premier. Premier zmienił zdanie Dwa miesiące temu w czasie spotkania z wyborcami, kiedy namawiał do głosowania na Andrzeja Dudę, premier przekonywał, że wirus jest w odwrocie - przypomina RMF FM. - Cieszę się, że coraz mniej obawiamy się tego wirusa, tej epidemii. To jest dobre podejście, bo on jest w odwrocie. Już teraz nie trzeba się go bać. Trzeba pójść na wybory tłumnie 12 lipca. (...) Nic się nie stało teraz, nic się nie stanie 12 lipca. Wszyscy, zwłaszcza seniorzy, nie obawiajmy się, idźmy na wybory, to jest ważne, żeby moc kontynuować tę sprawiedliwą linię rozwoju - przekonywał. Będą kolejne obostrzenia? Morawiecki został też zapytany, czy będą kolejne obostrzenia związane z epidemią COVID-19. - Musimy znaleźć złoty środek, najlepsze rozwiązania, które w najmniej uciążliwy sposób będą obciążały społeczeństwo, ale jednocześnie będą najbardziej pomagały przy prewencji wobec koronawirusa - odpowiedział. Mówiąc o zakazach dotyczących organizowania koncertów i imprez masowych premier ocenił, że są one dużym zagrożeniem powodującym "największe ryzyko przenoszenia wirusa". Dlatego zapowiedział, że tego typu wydarzenia będą odmrażane "na samym końcu". - Musimy dać społeczeństwu i gospodarce oddychać, funkcjonować, działać, pracować. Nie chcę, żebyśmy wracali do lockdownu, chciałbym tego uniknąć, a jeżeli (będziemy wprowadzać) obostrzenia, to w niewielkim rozmiarze, po to, żeby służba zdrowia mogła normalnie pracować, a gospodarka, żeby wróciła na normalne tryby. Ta kombinacja priorytetów wyznacza kierunek naszych działań - stwierdził premier. Co z weselami? Zapytany we wtorek o obostrzenia dotyczące organizowania wesel przygnał, że nie ma jeszcze decyzji rządu w tej sprawie. Wyjaśnił, że na najbliższym rządowym zespole zarządzania kryzysowego ten temat będzie omawiany. Obiecał, że nie będzie zmian w organizacji wesel "do końca października". - Ale czy nie wdrożymy pewnych obostrzeń np. zmniejszenia (liczby uczestników wesel) ze 150 do 100 osób, tego nie mogę dziś obiecać, ponieważ widzimy, że jest to problem - powiedział premier.