Tusk podczas konferencji po posiedzeniu rządu dodał ponadto, że "najlepszą odpowiedzią na emocje, sensacje i wypowiedzi niektórych w sprawie in vitro w Polsce" będą gotowe regulacje dot. rządowego programu in vitro. Jego zdaniem informacja o programie jest ważniejsza "z punktu widzenia ludzi niż czasami nieprecyzyjne czy nie do końca przemyślane sądy" jednego z jego ministrów. Jak mówił, minister zdrowia Bartosz Arłukowicz poinformował, że "gotowe są regulacje, dotyczące programu in vitro, który ma się w lipcu w Polsce rozpocząć". Premier odniósł się w ten sposób do wypowiedzi ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, który powiedział w TVN24 m.in., że "naukowcy niemieccy importują embriony z innych krajów, prawdopodobnie także z Polski, i na nich przeprowadzają eksperymenty". Premier powiedział, że Gowin złożył wyjaśnienie całej Radzie Ministrów, bo sprawa była bulwersująca - "przynajmniej tak, jak ją zrelacjonowała gazeta". - Będę czekał na kroki pana ministra Gowina, który twierdzi, że wypowiedź cytowana w Gazecie Wyborczej złożona z wyrwanych zdań z wywiadów w stacji telewizyjnej TVN24 została tak skonstruowana, że nie oddawała w żadnym wypadku jego intencji, ani tego, co tak naprawdę powiedział - zaznaczył Tusk. - Minister Gowin jednoznacznie stwierdził, że materiał w gazecie jest manipulacją jego słów, że ten materiał nie oddaje w żadnym wypadku jego przekonań i poglądów w tej kwestii - mówił szef rządu. Dodał, że minister sprawiedliwości zapowiedział, że "złoży w tej sprawie stosowne oświadczenie i że rozważa podjęcie kroków prawnych wobec gazety, która jego poglądy zmanipulowała". Szef rządu powiedział, przytaczając wyjaśnienia Gowina, że w trakcie gdy pracował on w specjalnie powołanym zespole bioetycznym, który miał przygotowywać regulacje dotyczące in vitro, otrzymywał wówczas sygnały od niektórych lekarzy, którzy działają w tej dziedzinie, że mogło dochodzić do handlu zarodkami. "Natomiast twierdził, że nigdzie i nigdy nie mówił, że w Polsce i w tej konkretnej klinice (w Poznaniu-red.) dochodziło do handlu zarodkami, eksportu zarodków do Niemiec i eksperymentów w Niemczech" - relacjonował szef rządu. "Przyjmujemy wyjaśnienie ministra Gowina do wiadomości" - oświadczył premier. - Nie ukrywam, że trochę kamień z serca mi spadł, bo albo informacje, jakie rzekomo minister Gowin przedstawiał, wymagałyby bardzo radykalnego działania, albo rzeczywiście doszło do nadinterpretacji lub nadużycia dziennikarskiego - dodał. Po konferencji prasowej szefa rządu na swojej stronie poselskiej Gowin opublikował oświadczenie. - W związku z przekazem medialnym, jakobym sugerował istnienie zorganizowanej formy handlu ludzkimi embrionami, oświadczam, że moje słowa zostały wyjęte z kontekstu i niezgodnie z moimi intencjami przedstawione jako wypowiedź urzędowa ministra sprawiedliwości - oświadczył Gowin. Dodał, że rozważa "sięgnięcie po odpowiednie środki prawne zmierzające do potwierdzenia tego zdarzenia". W oświadczeniu Gowin zaznaczył, że konsekwentnie wskazuje na niemieckie prawodawstwo biomedyczne jako "rozwiązania wzorcowe w Europie". "Stąd też przygotowany przeze mnie w 2008 roku projekt ustawy bioetycznej oparłem na założeniach tego ustawodawstwa" - wskazał. Na stronie internetowej Gazeta.pl opublikowano we wtorek wieczorem tekst, w którym współautorka artykułów z wypowiedziami Gowina ws. zarodków, oświadczyła, że jego zarzuty są bezpodstawne. "Żadnej manipulacji nie było" - czytamy w tekście. "Na własne oczy widziałam i na własne uszy słyszałam wystąpienie ministra w piątkowym programie Czarno na Białym w TVN24" - podkreśla dziennikarka. Dodała, że wypowiedzi Gowina z tego programu telewizyjnego wykorzystała w tekstach opublikowanych na portalu Wyborcza.pl i w poniedziałkowej "GW". Zaznaczyła jednocześnie, że Gowin udzielił wywiadu "Gazecie" i powtórzył swoje opinie. Poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza" napisała, że "polski minister sprawiedliwości oskarża niemieckich naukowców, nie przedstawiając żadnych dowodów". Według "GW" Gowin mówił w TVN, że "na polskich zarodkach niemieccy naukowcy dokonują eksperymentów. Życie straciło dziesiątki albo tysiące ludzkich istnień". "GW" napisała, że Gowin w TVN "skonkretyzował, że eksperymenty na polskich embrionach robią Niemcy: - Naukowcy niemieccy importują embriony, prawdopodobnie także embriony z Polski. I na nich prowadzą eksperymenty". Pod koniec ub. tygodnia do prokuratury wpłynęło doniesienie ws. znalezienia w prywatnej klinice okulistycznej w Poznaniu pojemnika do przechowywania zarodków. Klinika jeszcze kilka lat temu zajmowała się leczeniem bezpłodności i stosowała procedurę in vitro. Komentując to w piątek w TVN24 minister sprawiedliwości powiedział m.in., że "w polskich klinikach in vitro dzieją się rzeczy piękne, jak się rodzi człowiek, to jest cud powstania nowego Wszechświata. A dzieją się też rzeczy straszne, bo takich pojemników krążących po Polsce może być wiele. Co więcej, nie mamy żadnych gwarancji, że nie dochodzi do handlu embrionami. Przeciwnie. Myślę, że możemy być pewni, że do takiego handlu dochodzi. I możemy też z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że na embrionach dokonuje się rozmaitych eksperymentów naukowych. Z reguły prowadzących do uśmiercenia tych embrionów" - powiedział minister. "W Niemczech nie wolno przeprowadzać eksperymentów naukowych na embrionach, ale na embrionach niemieckich. Natomiast naukowcy niemieccy importują embriony z innych krajów, prawdopodobnie także z Polski, i na nich przeprowadzają eksperymenty" - dodał minister. "Informowałem nie o konkretnych faktach, że w klinice X sprzedawane są zarodki do zagranicznego instytutu, tylko że byłem informowany o zjawisku" - mówił w poniedziałek dziennikarzom Gowin. - To nie jest przypadek, że mówię o tych problemach od wielu lat i teraz jest na mnie atak. Z czego to wynika? Z tego, że pojawiły się dowody na to, że mam rację mówiąc o patologiach w klinikach in vitro - ocenił. Zarzucił mediom, że manipulują jego piątkową wypowiedzią. - To nie było tak, że powiedziałem, że ta klinika poznańska sprzedawała. Tu doszło do zbitki kilku fragmentów mojej wypowiedzi. O tym, że istnieje takie zjawisko, byłem informowany przez lekarzy z kliniki in vitro wtedy, gdy 5 lat temu przygotowywałem projekt ustawy bioetycznej - wyjaśniał minister.