Podczas piątkowej debaty z premierem szef PO Donald Tusk mówił o wydarzeniu sprzed lat, kiedy to J. Kaczyński, trzymając pistolet w dłoni, miał powiedzieć: "dla mnie ciebie zabić, to jak splunąć". Szef rządu podkreślił, że fakt posiadania przez niego pistoletu jest opisany w różnych książkach. - Kiedyś, raz, miałem przy sobie maleńki pistolet, zabawkę, gdzieś w kieszeni - zaznaczył J. Kaczyński. Jeden z prowadzących program "Teraz My" przytoczył wywiad z premierem w tygodniku "Szpilki" z 1992 roku. - Stosuje pan niekonwencjonalne metody działania. Czy prawdą jest, że w trakcie spotkań konsultacyjnych wyciągał pan pistolet, w dodatku naładowany - pytano w tym wywiadzie. - Mówiłem przecież, że jestem skory do żartów. To ten pistolet. Naładowany? Tak. Podobno wyciągnął pan w tym momencie z kieszeni pistolet przy tych dziennikarzach - cytował dziennikarz wywiad. Premier stwierdził, że nie pamięta tego wydarzenia. - Było jedno takie wydarzenie. Donald Tusk coś brzydkiego mówił o Kościele (...) Ja położyłem go (pistolet - red.) i powiedziałem "jeszcze raz będziesz takie bzdury opowiadał" - mówił J. Kaczyński. Jak stwierdził, może był to "nie najlepszy żart, ale żart sprzed kilkunastu lat". Jednak - zdaniem szef rządu - powtarzanie takich rzeczy przez szefa PO "jest w najwyższym stopniu niehonorowe". - Jeszcze do tego w zmienionej wersji, ze snu zająca Tuska - dodał. Według J. Kaczyńskiego, przywołanie przez Tuska historii z pistoletem "jest po to, żeby pokryć prawdę". - Donald Tusk chciał mnie zaskoczyć przy pomocy pistoletu, żebym mu nie wypomniał ludzi, którzy ze mną doskonale współpracują, a którzy od niego odeszli, jak wicepremier Zyta Gilowska, minister Zbigniew Religia - uważa premier.