W ubiegłym tygodniu posłowie KO Dariusz Joński i Michał Szczerba poinformowali, że otrzymali od Komendanta Głównego Policji pismo, informujące o śmierci w dniu 20 czerwca handlarza bronią Andrzeja I. w Albanii. Mężczyzna był zamieszany w tzw. aferę respiratorową - polska prokuratura wystawiła za nim list gończy, ale zarzutów nie postawiono, bo I. wyjechał z Polski. 71-latek miał umrzeć na zawał serca w mieszkaniu Tiranie. Albańskie służby umorzyły śledztwo, a ciało I. zostało sprowadzone do Polski na początku lipca przez zagraniczną firmę. Zostało skremowane w Łodzi i przewiezione do Lublina. Dziennik "Rzeczpospolita" twierdzi, że polskie służby otrzymały informację o śmierci mężczyzny 13 lipca - dziewięć dni po spopieleniu ciała. Premier odpowiada na doniesienia mediów Premier był pytany na konferencji o doniesienia zarówno "Rz", jak i "Gazety Wyborczej", według których Andrzej I. "miał spółkę z byłym szefem albańskiego wywiadu" i "w ogóle się nie ukrywał". "Choć handlarz był winny polskiemu państwu miliony, to po jego nagłej śmierci w Tiranie z tamtejszą prokuraturą polskie służby się nie kontaktowały" - informowała "GW". Zobacz też: Afera respiratorowa. Prokuratura bada informację o śmierci słynnego handlarza Andrzeja I. - Według informacji, które otrzymałem od kierownictwa nadzorującego służby specjalne, był kontakt ze służbami albańskimi. Podjęcie decyzji dotyczącej kremacji nastąpiło na życzenie rodziny i po uzgodnieniu ze służbami specjalnymi - mówił premier. Szef rządu dodał, że nie rozmawiał bezpośrednio z prokuratorami, którzy mieli potwierdzać brak kontaktu. - Jeżeli ma pan takie informacje, to broń Boże tego nie kwestionuję. Rozmawiałem z kierownictwem nadzorującym służby specjalne. Uzyskałem informacje, że miał miejsce kontakt między polski a albańskimi służbami specjalnymi - mówił premier Mateusz Morawiecki, odpowiadając na pytanie redaktora.