Na konferencji prasowej szef rządu był pytany o zespół ekspertów, którzy w tzw. komisji Millera badali katastrofę smoleńską. W grudniu 2012 r. przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek zapowiadał powstanie takiej grupy, która ma przypominać ustalenia komisji Millera i wyjaśniać opinii publicznej kwestie związane z katastrofą smoleńską. Na razie zespół działa nieformalnie. Tusk ocenił wtorek, że nie zawsze wystarczy pójść do mediów, żeby skutecznie wyjaśnić nieporozumienia albo kłamstwa, więc działalność zespołu wymaga pomocy organizacyjnej i finansowej oraz formalnego wsparcia ze strony organów rządowych. Zdaniem premiera członkowie zespołu to "osoby, które są gotowe na bieżąco tłumaczyć, na czym polegają przekłamania naszych oponentów i cała ta smoleńska kampania czasami kłamstw, czasami bzdur, nacechowanych tylko polityczną niechęcią, czasami nieporozumień czy wątpliwości". - Chcielibyśmy, żeby we współpracy z Centrum Informacyjnym Rządu, jako taką bazą organizacyjną, osoby wykwalifikowane, które uczestniczyły w tworzeniu raportu (komisji Millera - red.), mogły możliwie na bieżąco państwa informować o tych wszystkich przekłamaniach - powiedział Tusk. Dodał, że chce, by kampania informacyjna "prostująca dezinformację" była bardziej intensywna. Premier powiedział też, że odnośnie ekspertów ds. badania katastrof lotniczych dobrze by było usunąć wszystkie dwuznaczności i wątpliwości. - Kiedy państwo słyszą nazwisko Lasek, to natychmiast powstaje takie wyobrażenie, że potrzebna jest komisja, która byłaby jakby dalszym ciągiem albo wznowieniem prac komisji Millera. Chciałbym, żeby to nieporozumienie nie funkcjonowało w przekazach - powiedział Tusk. Na początku roku Lasek zapowiadał, że odpowiedzi na pytania osób, które mają wątpliwości co do przebiegu katastrofy smoleńskiej, miałyby pojawiać się na specjalnej stronie internetowej. Lasek w styczniu informował, że czeka na opinie prawników, którzy mieliby zatwierdzić tryb działania zespołu oraz odpowiedzieć na pytanie, czy eksperci mieliby dostęp do materiałów komisji, które po zakończeniu jej prac, w lipcu 2011 r., trafiły do archiwum. Niedługo potem powiedział jednak, że eksperci doszli do wniosku, że mogą pracować bez dostępu do materiałów archiwalnych.