Pan prezydent - o tym mówię lojalnie - nie stawiał żadnych przeszkód, aby to premier polskiego rządu, zgodnie zresztą z naszymi procedurami, podpisywał Traktat. I wydawało się, że ustalenie jest przyjęte. Natomiast Bruksela, czyli już posiedzenie Rady Europejskiej, to w sposób oczywisty domena działania rządu. Pan prezydent ma tutaj odmienne zdanie - powiedział Tusk. Jutro rano premier i prezydent mają się spotkać i rozmawiać na ten temat. W obecnym grafiku prezydenta jest jednak zapisana jego obecność w Lizbonie i Brukseli. Kaczyński ma zaproszenie na unijny szczyt jeszcze z czasów, gdy przewodził polskiej delegacji kilka miesięcy temu, bo taki był wtedy podział ról z poprzednim rządem. Na dzień dzisiejszy pan prezydent planuje i nie podjął decyzji, że nie będzie uczestniczył w spotkaniu w Brukseli - powiedział Mariusz Handzlik, dyrektor Biura Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezydenta. Posłuchaj: Ostateczna decyzja zapadnie podczas porannej rozmowy z Donaldem Tuskiem. Można jednak odnieść wrażenie, że Kaczyński chce być w Brukseli. Jego nieobecność będzie bowiem przyznaniem się do tego, że to rząd prowadzi politykę zagraniczną. Czy jest możliwe, że obaj panowie polecą wbrew sobie do Brukseli i na miejscu będą kłócić się o miejsce przy stole rozmów? Handzlik nie umiał na to pytanie odpowiedzieć.