Tusk przedstawiał w Sejmie informację o działaniach rządu w latach 2007-2010. Najwięcej czasu premier poświęcił sytuacji gospodarczej Polski i dodatniemu wzrostowi, jaki Polska osiąga na tle światowego kryzysu gospodarczego. Do zobowiązań, które rząd zrealizował po dwóch latach funkcjonowania, zaliczył m.in.: wzmocnienie pozycji Polski na arenie międzynarodowej, wyprowadzenie polskich wojsk z Iraku, zniesienie przymusowego poboru do wojska, rozpoczęcie działań na rzecz uzawodowienia armii oraz Orliki. - Bez pomocy SLD i PiS bezpieczne przeprowadzenie Polski przez kryzys będzie trudniejsze - podkreślił Tusk. Wyraził jednocześnie przekonanie, że wszyscy, w tym opozycja, wyciągnęli wnioski z ostatniego, kryzysowego roku. - Ja na przykład nauczyłem się tego, że jest cały pakiet spraw dzisiaj w Polsce, który bezwzględnie wymaga współpracy między opozycją a rządem, bo wymaga takich zmian, bez których finanse publiczne będą nadal zagrożone, są to zmiany wymagające zgodnej współpracy w Sejmie bo wymagają ustaw. Czy jesteście gotowi podjąć współpracę w tej przestrzeni, którą proponuję wyjąć spoza tej wyborczej konfrontacji, która czeka nas nieuchronnie? - pytał opozycję szef rządu. Przestrzeń, którą trzeba chronić Jego zdaniem, rząd i opozycja powinny się umówić, że wspólnie "opiszą przestrzeń", którą ochronią przed tegoroczną oraz przyszłoroczną kampanią wyborczą. Jak mówił, chodzi m.in. o założenia ustaw przedstawione przez ministra finansów Jacka Rostowskiego prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, które umożliwią ograniczenie deficytu budżetowego. Zaoferował opozycji "pełną gotowość" do wysłuchania - i uwzględnienia jej propozycji w tej sprawie. Tusk dodał, że deficyt - niezależnie od tego kto będzie rządził - będzie zawsze wspólnym problemem, a ograniczanie deficytu budżetowego musi oznaczać ograniczanie wydatków. - Każdy polityk, który mówi dzisiaj: "największym zagrożeniem dla Polski jest rosnący dług i wysoki deficyt budżetowy", a w drugim zdaniu mówi: "w związku z tym państwo musi wydać więcej pieniędzy", ten oszukuje Polaków - zaznaczył. - Jeśli robimy jakieś rzeczy za wolno albo za szybko, jeśli robimy coś, co do czego opozycja ma uwagi, dobre korekty, pracujmy nad tym, uwolnijmy to od politycznego konfliktu - apelował premier. "Spokój, łagodna odpowiedzialność" - Jeśli, tak jak ja to oceniam, przez te dwa lata Polacy docenili, co znaczy spokój, łagodna odpowiedzialność, zrozumienie, że ludzie rodzą się nie po to, żeby się ze sobą kłócić, jeśli to wystarczyło, żeby większość Polaków dźwignęła ten ciężar i skutecznie - bo to głównie ich zasługa - z tym kryzysem miliony ludzi każdego dnia walczyły, to spróbujmy zrobić z tego trwałą metodę naszego współdziałania - mówił. - Jeśli politycy zrozumieją to, co zrozumieli zwykli Polacy, że w tych sprawach, które dotyczą codziennego życia ludzi, nie kłótnia tylko współpraca dają te szanse, to moim zdaniem możemy razem wygrać jeszcze więcej niż Polska wygrała w ostatnim roku. Jeśli tego nie zrozumiecie, wyginiecie jak dinozaury - oświadczył Tusk. Zapewnił, że nikomu tego nie życzy. - Życzę posłankom i posłom opozycji, aby te maksimum dobrej energii wykorzystali na rzecz Polski, a nie wyłącznie na rzecz swojej partii politycznej. To jest możliwe. Potraktujcie ofertę współpracy serio, chociaż raz, chociaż w momencie, kiedy jest to dla Polski potrzebne, potraktujcie ofertę współpracy na serio, współpraca dzisiaj jest naprawdę bezcenna. Zawsze lepsza od wojny, a dzisiaj bezcenna. I namawiam Was do tego - podkreślił Tusk. Tusk nie czuje wsparcia ze strony opozycji Szef rządu wytykał opozycji, że - jak dotąd - nie miał poczucia wsparcia z jej strony. Często - jak mówił - miał za to do czynienia z "nakręcaniem spirali oczekiwań" ze strony ugrupowań opozycyjnych. Skrytykował też opozycję za to, że namawiała do zwiększania deficytu budżetowego, który i tak jest "o wiele za duży". - Widzimy w jakiej kondycji znalazły się rządy gospodarki, gdzie realizowano recepty, jakie polska opozycja podpowiadała polskiemu rządowi. Gdyby polski rząd zrealizował choćby we fragmencie to, co podpowiadała opozycja, to straszenie Grecją byłoby być może w Europie tożsame ze straszeniem Polską. (...) Kiedy mieliśmy świadomość, że (...) jedyną szansą,, aby ratować Polskę przed bankructwem jest nowelizacja budżetu i cięcie wydatków, to co słyszeliśmy z lewa i z prawa? Dokładnie odwrotne recepty - zauważył Tusk. Podkreślił, że m.in. na nadmiernym zwiększeniu wydatków polegała "historia greckiego dramatu". - Tę pętlę także tutaj niektórzy szykowali - dodał.