Premier dał słowo nauczycielom. "Będziemy rozliczać"
- Dałem nauczycielom i nauczycielkom słowo z pełnym przekonaniem, że racja jest po ich stronie - powiedział premier Donald Tusk, odnosząc się do kontrowersji wokół płacenia nauczycielom za godziny ponadwymiarowe. - To złożenie obietnicy, z której my naprawdę będziemy rozliczać. Ja mam nadzieję, że faktycznie te słowa premiera znajdą odzwierciedlenie w czynach - komentuje Danuta Kozakiewicz, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 103 w Warszawie.

- Zwrócimy się do klubów parlamentarnych, aby w trybie sejmowym przygotować nowe przepisy, zgodnie z którymi nauczyciele w Polsce będą otrzymywać wynagrodzenie za gotowość do pracy, kiedy znajdują się w szkole - zapowiedział we wtorek premier Donald Tusk.
Chodzi o kontrowersje wokół zmian, jakie weszły w życie z początkiem roku szkolnego 2025/2026, czyli tzw. duża nowelizacja Karty nauczyciela. Nauczycielskie związki zawodowe alarmowały, że po zmianach nauczyciel, który jest w szkole i jest gotowy do pracy zgodnie z przydzielonymi mu godzinami ponadwymiarowymi, nie otrzymuje za nie wynagrodzenia, gdy nie ma w szkole klasy, bo np. jest ona na wycieczce.
- Do tej pory jeżeli nauczyciel nie miał zajęć z klasą, bo np. poszła na wycieczkę, dyrektor mógł go zatrudniać na terenie szkoły do innych zajęć i mu za nie zapłacić. Natomiast w tej chwili mamy sytuację, gdzie nie można tego nauczyciela zatrudnić do innych zadań i mimo że jest na terenie szkoły, nie można mu zapłacić. To konsekwencja zmian w Karcie Nauczyciela, która prowadzi do pogarszania sytuacji zarobkowej - tłumaczy w rozmowie z Interią Danuta Kozakiewicz, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 103 w Warszawie.
Sygnały ze szkół z całej Polski
Nauczycielka zaznacza, że w szkołach nie potrzeba kolejnych działań biurokratycznych, tylko zaufania i szacunku.
- W tej chwili mamy bardzo dużo pięknych słów mówiących o prestiżu, szacunku, o konieczności lepszego wynagradzania. A zaraz po tych deklaracjach idą działania, które mówią, że nie dostaniecie podwyżki, macie pieniądze na granicy minimalnej płacy, jeżeli zaczynacie pracę w zawodzie. Nie ufamy wam do tego stopnia, że nie wierzymy, że jeżeli nie pracujecie z dziećmi w ramach godziny ponadwymiarowej, to poświęcacie ten czas na przygotowanie pracy - ocenia w rozmowie z Interią.
O płynących z całej Polski sygnałach dotyczących odwoływania wycieczek i dezorganizacji pracy szkół mówi też Paweł Mrozek, założyciel Akcji Uczniowskiej. - Nie mówimy tu o drobnym nieporozumieniu w kwestii godzin ponadwymiarowych, to poważny błąd, który już przyniósł wymierne konsekwencje - komentuje w rozmowie z Interią.
Jego zdaniem rządzący nie okazują zawodowi nauczyciela elementarnego szacunku. - Zamiast zapowiadanego prestiżu mamy rozczarowanie tysięcy pedagogów oraz uczniów, którzy wciąż czekają na obiecane zmiany. Obecna koalicja rządząca i minister Barbara Nowacka traktują edukację jak temat poboczny, bez zaangażowania, bez dialogu i bez woli współpracy - ocenia Mrozek.
Premier składa obietnicę
Dyrektor Danuta Kozakiewicz przyznaje, że trudno już nawet mówić o chaosie w szkołach. - Jesteśmy na granicy bałaganu - kwituje.
Zdaniem nauczycielki sytuacja nie przyciąga nowych pracowników i budzi niepokój wśród obecnych. Niepokój nie tylko u nauczycieli i dyrektorów, ale również u rodziców. - Jeżeli będzie się to wiązało z takim chaosem finansowo-organizacyjnym, nauczyciele nie będą chodzili na wycieczki do muzeów czy teatrów. Dla niektórych dzieci jest to jedyna sytuacja, gdzie ten kontakt z kulturą następuje, bo nie każda rodzina go zapewni. Już część szkół z nich rezygnuje - argumentuje.
Premier we wtorek przed posiedzeniem rządu zaznaczył, że w nowelizacji znalazło się "bardzo dużo korzystnych zmian dla nauczycieli", ale sprawa godzin ponadwymiarowych "okazała się bardzo dotkliwym ciosem z punktu widzenia nauczycielek i nauczycieli".
Tusk powiedział, że w poniedziałek spotkał się z nauczycielkami i dyrektorem Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Konopnickiej w Legionowie, żeby przedyskutować tę kwestię. Podkreślił, że była ewidentna potrzeba rozmowy na temat godzin ponadwymiarowych.
Zapowiadając przygotowanie nowych przepisów, podkreślił: - Dałem nauczycielom i nauczycielkom słowo z pełnym przekonaniem, że racja jest po ich stronie.
"Mam nadzieję, że te obietnice zostaną dotrzymane"
- Samo słowo premiera Tuska niestety nie wystarczy - komentuje zapewnienia szefa rządu Paweł Mrozek. Zaznacza, że środowisko uczniowskie i nauczycielskie będzie usatysfakcjonowane dopiero wtedy, gdy zobaczymy realne, rozsądne zmiany, bo padło już zbyt wiele obietnic, zapowiedzi i powierzchownych wyjaśnień, które nie miały żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistych działaniach ani intencjach.
- Z niecierpliwością czekamy więc na moment, gdy słowa Donalda Tuska zostaną przekute w czyny, bo nie ma dziś nic ważniejszego niż edukacja, to ona decyduje o przyszłości naszego kraju - mówi aktywista.
Podobnego zdania jest dyrektor Kozakiewicz. - To ładnie brzmi - ocenia, kiedy pytamy ją o zapowiedzi premiera. - Stwierdzenie, że się daje słowo nauczycielom to złożenie obietnicy, z której my naprawdę będziemy rozliczać. Ja mam nadzieję, że faktycznie te słowa premiera znajdą odzwierciedlenie w czynach. Mam nadzieję, że te obietnice zostaną dotrzymane - podkreśla nauczycielka.
Paulina Sowa (paulina.sowa@firma.interia.pl)













