Szef rządu podczas konferencji prasowej w Dziewiętlicach zapowiedział prace nad uregulowaniem miejscowej rzeki - Świdny - i nie wykluczył, że w tej sprawie szybko zostanie zwołana wspólna komisja z Czechami. O konieczności uregulowania rzeki mówił także wicepremier i szef MSWiA Grzegorz Schetyna, który był we wsi kilka godzin wcześniej. Tusk zaznaczył, że wszyscy mieszkańcy, z którymi rozmawiał, zwłaszcza ci z najbardziej zrujnowanych przez wodę domów, serdecznie dziękowali straży pożarnej, która pomagała im się uporać ze zniszczeniami. - To jest trzecie miejsce, które dzisiaj odwiedzam - i na Podkarpaciu, i w Małopolsce, i tutaj jest jedna melodia - ludzie, nawet jak są w tragicznej sytuacji, mówią: "strażacy naprawdę spisali się na medal" - powiedział szef rządu. W Dziewiętlicach, podobnie jak w innych miejscowościach, które dotknęła powódź, premier obiecał pomoc materialną. - Jak trzeba, to systemem zaliczek, a już po oszacowaniu strat jak najszybciej (trzeba) wypłacać te zasiłki doraźne, pomocowe, te do 6 tys. zł - podkreślił Tusk. Również tutaj zadeklarował, że rząd jest gotów wysłać dzieci z poszkodowanych rodzin na kilkutygodniowe kolonie. Jak zaznaczył, w Dziewiętlicach straty są poważne. Według szacunków władz lokalnych to od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych na jedno gospodarstwo. Ta niewielka wieś w gminie Paczków została w piątek prawie całkowicie zalana przez wezbrane wody spokojnej na co dzień rzeczki. Mieszkańcy podkreślali, że traktują deklaracje premiera poważnie. - Myślimy, że to nie skończy się na tych obietnicach. Chcielibyśmy trzymać pana za słowo, że to nie skończy się po pana wyjeździe. Bo zazwyczaj to tak bywa. Przyjadą, popatrzą, obiecują. Obiecanki cacanki a głupiemu radość - powiedziała premierowi Wanda Kosak, jedna z mieszkanek Dziewiętlic. - Dzielna kobieta, bardzo mnie ochrzaniła i słusznie - odpowiedział szef rządu. - Czasami trzeba. Jak ktoś zasłuży, to co tam, premier nie premier - ripostowała Kosak. Szef rządu zaznaczył, że się nie gniewa i rozumie, że trzeba walczyć o swoje. Zapowiedział też, że przyjedzie za jakiś czas, by sprawdzić jak wygląda sytuacja w zniszczonych przez wodę Dziewiętlicach. - Przyjadę, jak już będzie trochę pomocy i sensowne decyzje w sprawie regulacji rzeki - powiedział. Premier skrytykował głoszących opinie, że nie należy budować domów nad rzeką. - Tutaj większości domów nikt nie stawiał. To są domy, do których ludzie przyjechali w 1945 r. i trzeba nie mieć serca, żeby wymyślać, że ludzie mają sobie gdzie indziej domy stawiać. Tylko pytanie za co mieliby stawiać - mówił. Jak podkreślił, chce wszystkim sceptykom, którzy mają w głowie pomysły typu "niech sobie sami radzą", powiedzieć, że w wielu sytuacjach ludzie nie mogą sobie sami poradzić i nie mogą wybrać innego miejsca zamieszkania. Zaznaczył, że w Dziewiętlicach od wojny nie było takiego dramatu, jeśli chodzi o powódź, a to oznacza - mówił - że powódź może zdarzyć się wszędzie. - To nie jest tak, że uregulujemy jedną, czy drugą rzekę i mamy problem z głowy, bo co rok podtopienia, nawałnice powodzie są gdzie indziej - zwracał uwagę szef rządu.