Sprawa Jacka Wacha (mężczyzna zgadza się na ujawnianie personaliów - PAP) jest precedensowa w polskim sądownictwie. Przed laty został on skazany na dożywocie za porwanie i zabójstwo oraz rozczłonkowanie ciała suwalskiego gangstera Tomasza S. W ubiegłym roku ktoś inny przyznał się jednak do tej zbrodni i wskazał miejsce ukrycia zwłok S. Dokładne badania DNA potwierdziły, że to rzeczywiście szczątki Tomasza S., a zwłoki, które rzekomo miał poćwiartować Wach, miały należeć do kogoś innego. W związku z tym Sąd Najwyższy uchylił Wachowi wyrok dożywocia i nakazał sprawę rozpoznać ponownie. Sąd Okręgowy w Olsztynie chciał rozpocząć proces Jacka Wacha przed miesiącem, ale nie udało się to ze względu na wniosek Wacha o zmianę sędziego. W efekcie do zmiany sędziego nie doszło, ale stała się rzecz znacznie dla oskarżonego ważniejsza - po 15 latach pobytu za kratami Sąd Apelacyjny w Białymstoku zwolnił go z aresztu. Wach 1 października zakończył odbywanie zasądzonych wyroków więzienia w winnych sprawach; od tamtej pory był aresztowany decyzją sądu w Olsztynie. Sąd wyższej instancji w Białymstoku zdecydował, że nie ma potrzeby dalszej izolacji Wacha. Obrońca Wacha mecenas Jakub Orłowski zapewnił PAP, że Wach stawi się w środę w sądzie. "Wszystko w czasie jego odsiadki się zmieniło: sklepy, ulice, technika. On poznaje na nowo świat" - przyznał prawnik. Orłowski powiedział PAP, że w jego ocenie Wach nie będzie już blokował rozpoczęcia sprawy. Przyznał, że poczynił z nim "ustalenia co do linii obrony", przyznał PAP, że złożył m.in. wniosek o odtajnienie personaliów świadków incognito (tj. takich, których personalia są dotąd tajne). Wach wcześniej mówił, że podczas ponownego swojego procesu będzie chciał ujawnić "matactwa policji i prokuratury, które fabrykowały dowody, by tylko go zamknąć".