Program dobrowolnych odejść z TVP rozpoczął się w połowie maja. Osoby, które do niego przystąpiły mogły rozwiązać umowę o pracę za porozumieniem stron i w zamian - oprócz wynagrodzenia za okres wypowiedzenia - otrzymać rekompensatę. Wysokość rekompensaty była uzależniona od daty przystąpienia do programu. Największe - w wysokości sześciomiesięcznej pensji - miały otrzymać te osoby, które odeszły w ciągu pierwszych dwóch tygodni. Przez następne dwa tygodnie była to pensja za pięć miesięcy, a potem - za cztery. W środowym komunikacie TVP poinformowano, że "większość pracowników (154) podjęła decyzję o swoim dobrowolnym odejściu do końca maja, kiedy spółka oferowała najkorzystniejsze warunki finansowe". - Program dobrowolnych odejść stanowił pierwszy etap ograniczenia zatrudnienia w TVP związany z pogarszającą się sytuacją spółki i całego rynku mediów elektronicznych - głosi komunikat TVP. P.o. prezes TVP Piotr Farfał powiedział jedynie, że "drugi etap będzie oczywistą konsekwencją działań restrukturyzacyjnych", a o jego wdrożeniu spółka poinformuje "w odpowiednim czasie". Według nieoficjalnych informacji ze źródeł zbliżonych do władz spółki, chodzi przede wszystkim o zwolnienia grupowe. Gotowa ma być lista ok. 550 pracowników do zwolnienia; obecnie trwa weryfikowanie, którzy z nich podlegają bezwzględnej ochronie związkowej lub np. są w okresie przedemerytalnym. Ponadto spółka chce się rozstać z ok. 400 pracownikami, zatrudnionymi na czas próbny lub określony. W ciągu najbliższych dni plany zwolnień mają być konsultowane ze związkami zawodowymi. Szef NSZZ "Solidarność" pracowników TVP Jarosław Najmoła powiedział, że związek nie został poinformowany o planowanych zwolnieniach, nie są prowadzone żadne rozmowy o warunkach. - Nie ma żadnych oficjalnych informacji, tylko fakty medialne - mówił. Dodał, że związkowcy spodziewają się zawiadomienia o zwolnieniach już od dłuższego czasu, gdyż nieoficjalnie wiadomo, że szefowie oddziałów terenowych przygotowują listy pracowników do zwolnienia. - Ale nie wiemy, co się z tymi listami dzieje - powiedział Najmoła.