Najmocniej zmianę na stanowisku szefa resortu obrony skomentował redaktor naczelny "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz. "Wymuszenie dymisji na stanowisku szefa MON, jest to decyzja prezydenta i prezydent musi za to ponieść odpowiedzialność. Tym bardziej, że jakoś zupełnie przeszli do porządku dziennego na temat tego, co dalej ze śledztwem smoleńskim. To była obietnica PiS, z którą doszli do władzy, również rękami naszych Czytelników i Klubów Gazety Polskiej - stwierdził na łamach portalu niezalezna.pl zaznaczając, że "już nie zagłosuję na tego prezydenta". Krzysztof Wyszkowski, podobnie jak Sakiewicz, przyczynę dymisji Macierewicza upatruje w naciskach ze strony Pałacu Prezydenckiego. "PAD wyeliminował Macierewicza" - skomentował, dodając jednocześnie, by "wszyscy rozczarowani odejściem z rządu Antoniego Macierewicza upraszam o odczekanie z dawaniem wyrazu emocjom do jego osobistego oświadczenia. Jutro od rana uroczystości miesięcznicowe i tam możemy się spotkać" - napisał na Twitterze. Ostra słowa padły ze strony Katarzyny Gójskiej, redaktor naczelnej miesięcznika "Nowe Państwo" i zastępca redaktora naczelnego tygodnika "Gazeta Polska". "Nie ulega już wątpliwości, że ofiarą rekonstrukcji będzie przede wszystkim urzędująca głowa państwa, bo nieuzasadnionymi, a bardzo często wręcz prymitywnymi atakami na ministra Antoniego Macierewicza, prezydent Duda definitywnie pozbawił się szans na drugą kadencję, a przez wielu swoich wyborców zostanie zapamiętany jako polityk, który po prostu ich zdradził" - oceniła Gojska w portalu niezalezna.pl. "W kluczowych sprawach, jakimi są wyjaśnienie Smoleńska i oczyszczenie armii RP ze złogów i nominatów Kiszczaka, stanął po stronie, którą plastycznie można opisać: 'tam, gdzie stało ZOMO'" - powiedziała o prezydencie Dudzie. Inaczej brzmi natomiast ocena Łukasza Warzechy. Publicysta "Do Rzeczy" określił dymisje Macierewicza słowem "plus". "Antoni Macierewicz był w MON zainteresowany głównie umacnianiem własnej politycznej pozycji między innymi poprzez brylowanie na patriotycznych uroczystościach. W znacznie mniejszym stopniu interesowała go żmudna ministerialna robota. Jego konflikt z prezydentem był problemem dla obozu władzy i nie było szans na jego wygaszenie. Poprzez swoje decyzje personalne, sprzeczne z życzeniami głowy państwa, Macierewicz budował własną frakcję w wojsku. Jego odwołanie to dobry i od dawna potrzebny ruch" - napisał w serwisie "Do Rzeczy".