Pracownicy ministerstw leczą się... prywatnie
"Polacy stoją w coraz dłuższych kolejkach do lekarza, a rząd od siedmiu lat zapowiada, że pracuje nad ich skróceniem. Czyżby?! Niestety, wygląda to tylko na czcze gadanie. Tym bardziej że wielu urzędników i ministrów kolejki w ogóle nie dotyczą" - pisze poniedziałkowy "Fakt". Tabloid przyjrzał się sytuacji pracowników ministerstw, którzy mają zapewnioną… prywatną opiekę medyczną.
"Ministerstwa - doskonale wiedząc, jak tragiczna jest sytuacja w służbie zdrowia - aż się prześcigają w zapewnianiu swoim pracownikom natychmiastowego dostępu do lekarzy" - pisze "Fakt". "Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju rozstrzygnęło niedawno przetarg na usługi medyczne dla pracowników i ich rodzin. Najważniejszy zapis umowy mówi, że "wykonawca zapewni dostęp do lekarza internisty i pediatry w czasie 24 godzin (...), zaś do lekarzy specjalistów w terminie do 7 dni kalendarzowych od momentu zgłoszenia potrzeby".
Minister gospodarki i wicepremier Janusz Piechociński (54 l.) zapewnił natomiast swoim pracownikom lekarza w resorcie. Będzie on urzędował w specjalnie przygotowanym gabinecie trzy razy w tygodniu. Zajmie się wypisywaniem recept dla chorych pracowników i wystawianiem zwolnień" - wylicza dziennik. Wiadomo, że ta ostatnia "uprzejmość" będzie kosztować podatników ponad 55 tys. złotych.