Z ust posłów padają słowa krytyki pod adresem szefów polskiej policji, pytania o odpowiedzialność szefa MSWiA Ludwika Dorna, o to, dlaczego samochód nie był wyposażony w nadajnik GPS. Sekretarz SLD korzysta z okazji - przecież właśnie go pokazują w TV, na żywo - żeby odgrzać skandal z zachowaniem się działaczy Młodzieży Wszechpolskiej. Pytania o odpowiedzialność za to, co się stało, o Młodzież Wszechpolską też, są jak najbardziej na miejscu. Zadawane w takiej formie i w takiej chwili, równolegle z akcją wyciągania z wody policyjnego poloneza, pachną jednoznacznie. Pachną brzydko: tanim PR-em z kiepskich kursów. Nic by się nie stało, gdyby posłowie SLD poczekali z briefingiem. A tak obejrzeliśmy spektakl obłudy, kiedy cała Polska z zapartym tchem zadawała sobie pytanie, czy wewnątrz poloneza są zwłoki zaginionych policjantów. Żeby tylko pokazać się w mediach, bez względu na wszystko... * autor jest zastępcą redaktora naczelnego portalu INTERIA.PL