Do zdarzenia doszło w Złotnikach (niedaleko Poznania). Wojciech P. kilka dni wcześniej wyszedł z więzienia, gdzie odbywał karę pozbawienia wolności za znieważenie funkcjonariusza publicznego. Po wyjściu na wolność, mężczyzna wrócił do domu matki. Jak wskazywała prokuratura, Wojciech P. nadużywał alkoholu, często upijał się, a matka wielokrotnie zwracała mu uwagę, żądając aby przestał pić. Tak samo, według ustaleń śledczych, miało być w nocy z 18 na 19 marca 2017. Wojciech P. znowu pił alkohol, a po zwróceniu uwagi przez matkę, zaczął się z nią kłócić. "Podczas kłótni był agresywny, niszczył wyposażenie mieszkania, a gdy kobieta chciała zadzwonić i wezwać pomoc, podbiegł do niej i zaczął ją szarpać i bić. Wykorzystując przewagę nad drobną kobietą, Wojciech P. chwycił ją oburącz, wyszedł z mieszkania i wrzucił matkę do znajdującej się na podwórzu studni wypełnionej wodą" - podkreślała prokuratura. Sekcja zwłok wykazała, że zgon kobiety nastąpił w wodzie. Wojciech P. został zatrzymany na miejscu zdarzenia następnego dnia. Przyznał się do zabójstwa, ale nie potrafił wskazać powodów swojego zachowania; nie dopuszczał też do siebie myśli, że mógł zabić własna matkę. W trakcie procesu, toczącego się przed Sądem Okręgowym w Poznaniu tłumaczył, iż "myślał że to był zły sen". Pod koniec października ub. roku sąd skazał Wojciecha P. na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Sędzia Magdalena Grzybek uzasadniając wyrok podkreślała, że "zabójstwo rodzica jest zbrodnią budzącą odrazę ze względu na pokrewieństwo ofiary i sprawcy. Sprawca takiego przestępstwa niszczy życie, z którego sam pochodzi". Kara orzeczona przez sąd była wyższa niż wnioskowana przez prokuraturę, która domagała się 25 lat więzienia. We wtorek w Sądzie Apelacyjnym w Poznaniu obrońca oskarżonego Paweł Nowakowski zaznaczył, że sąd pierwszej instancji wydając wyrok nie uwzględnił m.in. faktu współpracy Wojciecha P. z prokuraturą, a także żalu i skruchy wyrażonej przez oskarżonego. Wskazał, że w materiale dowodowym znajdują się opinie, które jednoznacznie wskazują, że "Wojciech P. w pewnym momencie swojego życia po prostu się pogubił; alkohol nim zawładnął". Prokurator wniósł o odrzucenie apelacji. Jak podkreślił, "Wojciech P. zaatakował najwyższe dobro - dobro swojej matki. Matki, która go urodziła, która się nim zajmowała, matki, która w chwili jego potknięć życiowych zawsze służyła mu pomocą. To właśnie matka odwiedzała go wielokrotnie w ośrodkach hospitalizacji, w których też wielokrotnie przebywał. To matka wielokrotnie go przygarniała". Prokurator wskazał, że wyrok dożywotniego więzienia jest adekwatny do czynu, jakiego dokonał Wojciech P. We wtorek Sąd Apelacyjny w Poznaniu odrzucił apelację obrońcy Wojciecha P. W uzasadnieniu wyroku sąd podkreślił, że sam fakt, iż oskarżony przyznał się do popełnionego przestępstwa, to że złożył wyjaśnienia, opisał przebieg zdarzenia, a do tego wyraził skruchę i żal, nie może powodować, że kara będzie łagodniejsza. Sąd podkreślił również, że oskarżony w przeszłości był już wielokrotnie karany, w tym za znęcanie się nad matką, ale także m.in. za dokonanie kradzieży, czy wdarcie się na czyjąś posesję. Sędzia Krzysztof Lewandowski zaznaczył, że ma świadomość, że u podłoża tego przestępstwa był alkohol, ale - jak wskazał - to także nie może to być okoliczność, która mogłaby wpływać na złagodzenie kary. "Oskarżony wiedział jakie są następstwa tego, że pije. Ta eskalacja jego zachowań doprowadziła do tego, że dokonał tej zbrodni (...) Oskarżony zaciągając matkę do studni słyszał jej wołania, krzyki, ale pozostawał całkowicie niewzruszony (...) i mimo krzyków, wołania o pomoc wrzucił ją do studni, doprowadzając do jej śmierci" - podkreślił sędzia. "Matka była jedyną osobą, która cały czas była z oskarżonym, pomagała mu, trzymała jego stronę (...) to, że matka była osobą o trudnym charakterze, czy to może powodować, by kara była wymierzona w mniejszym wymiarze? (...) Żadna inna kara nie może być sprawiedliwą, akceptowaną przez sąd, ale też przez społeczeństwo, karą za taką zbrodnię - a chyba nie ma gorszej zbrodni, od zbrodni matkobójstwa" - podkreślił. Uzasadniając wyrok sędzia przypomniał też słowa, jakie przed sądem powiedział sam Wojciech P., że "powierza swój los sądowi i Bogu". "I sąd zdecydował, że oskarżony powinien do końca życia przebywać w zakładzie karnym - będzie miał zatem dużo czasu na przemyślenie swojego zachowania" - podkreślił sędzia Lewandowski. Wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu jest prawomocny.