Zgodnie z zapowiedzią Bąkiewicza trzon nowej organizacji prawdopodobnie będzie stanowić Straż Marszu Niepodległości, do której należy obecnie kilkaset osób. Na poniedziałkowej konferencji prasowej zorganizowanej przed warszawską Bazyliką Świętego Krzyża prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości przekonywał, że "jesteśmy w trakcie neobolszewickiej rewolucji". - Nie chcemy, żeby te środowiska, które są środowiskami antycywilizacyjnymi, atakowały nas, katolików, dlatego powołujemy pewien rodzaj samoobrony - samoobrony katolickiej, cywilizacyjnej - zapowiedział. Organizacja będzie nosić nazwę "Straż Narodowa". - Zachęcam wszystkich, aby do tej organizacji wstępowali. Będziemy bronić każdego kościoła, każdej dzielnicy, każdego miasta, każdej wioski. Z tego miejsca wzywam wszystkich katolików, że dosyć tej pacyfistycznej postawy, która powodowała, że dzisiaj bandy hołoty wchodzą do kościoła, profanują ołtarze, profanują Najświętszy Sakrament, używają wulgarnych, knajackich słów - mówił. Bąkiewicz przekonywał, że podczas niedzielnego protestu to strona narodowa atakowana była przez lewicowych aktywistów. - Policja zupełnie na to nie reagowała (...), policja apelowała o to, żebyśmy się nie modlili, bo to jest prowokowanie drugiej strony - dodał. - Ci ludzie chcą nas zniszczyć i zgnieść. Ja z tego miejsca mówię, że miecz sprawiedliwości nad nimi wisi i jeśli będzie trzeba, zgnieciemy ich w proch i zniszczymy tę rewolucję - mówił. "My do tej wojny przystępujemy" - Środowiska lewicowe mówią, że to jest wojna: tak, to jest wojna i my do tej wojny przystępujemy. Z tego miejsca wzywam wszystkich katolików, patriotów, przede wszystkim kapłanów i biskupów o świadectwo. Świadectwo, które jest w dniu dzisiejszym potrzebne - wiary, poświęcenia. Wstańmy z wygodnych kanap, sprzed telewizorów, sprzed monitorów, zacznijmy walczyć o Polskę, o Polskę katolicką, wierną zasadom i moralności - apelował. Dodał, że będzie bronił bliskich mu wartości, nawet jeśli trzeba będzie to robić "fizycznie". - Bo bronimy naszych rodzin, naszych kapłanów, naszego dziedzictwa kulturowego - mówił. Tomasz Kalinowski z zarządu Stowarzyszenia Marsz Niepodległości dodał, że jego członkowie będą występować na drogę prawną przeciwko dziennikarzom, którzy "kolportowali informacje, że wczoraj dochodziło do jakichś incydentów czy pobić". - Wiemy też, że wobec pojedynczych osób, które broniły tutaj miejsca kultu, są stosowane groźby, aktywiści lewicowi mobilizują się do tego, żeby fizycznie rozprawiać się z takimi osobami. To niedopuszczalne - powiedział. Niedziela była kolejnym dniem protestów w związku z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. W ramach akcji "Słowo na Niedzielę" zainicjowanej przez Ogólnopolski Strajk Kobiet protesty organizowane były przed kościołami, a także w ich wnętrzach. Do przepychanek doszło m.in. przed stołeczną Bazyliką Św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu, gdzie pojawili się kontrmanifestanci związani z organizacjami narodowymi. Część z nich chciała uniemożliwić protestującym m.in. wejście do kościoła.