Komitet polityczny PiS uchwałę w tej sprawie podjął w środę wieczorem. "Warunkiem zmiany politycznej, której oczekują miliony Polaków, jest jedność polskiej prawicy i skupienie wszystkich sił wokół Prawa i Sprawiedliwości. Z tego względu po raz ostatni stawiamy kwestię powrotu do PiS działaczy Solidarnej Polski. Kilkakrotnie ponawiane apele o otrzeźwienie, wycofanie się z polityki destrukcji sił patriotycznych i osłabiania szans na zwycięstwo, były lekceważone i odrzucane" - podkreślają w uchwale politycy PiS. "Oświadczamy, że w przypadku tych działaczy SP, którzy do dnia 27 lipca 2012 (tzn. do zakończenia sezonu politycznego) nie wrócą do PiS, kandydowanie z list PiS w wyborach europejskich, samorządowych i parlamentarnych będzie definitywnie wykluczone" - zapowiadają członkowie komitetu. Rzecznik klubu SP Patryk Jaki nazwał uchwałę "agresywną zaczepką" i "niepoważnym apelem". "Równie dobrze PiS mógłby apelować o demokratyzację Chin czy aneksję Ostrawy" - zażartował. "Odbieramy to jako kolejną, niepotrzebną, agresywną zaczepkę. Wolelibyśmy, żeby rozmawiano z nami poważnie i współpracowano w ważnych dla Polski sprawach" - powiedział Jaki. Poinformował, że w piątek zbierze się zarząd SP, który odpowie na uchwałę komitetu PiS. Szef klubu Solidarnej Polski Arkadiusz Mularczyk również zapowiedział, że do uchwały PiS odniosą się władze SP. "Komunikaty ze strony władz PiS są zmienne, od bardzo chłodnych do bardzo ciepłych (...) Wyciągamy do PiS rękę, chcemy w pewnych ważnych sprawach współpracować" - podkreślił w rozmowie z dziennikarzami. Przypomniał jednocześnie, że nikt z posłów i europosłów SP nie wyszedł z PiS, lecz zostali oni wyrzuceni. "Prezes Jarosław Kaczyński musiałby uchylić swoje wcześniejsze decyzje o naszym wyrzuceniu" - dodał. Pod koniec marca komitet polityczny PiS po raz pierwszy w specjalnej uchwale wezwał byłych polityków PiS, by wrócili do partii. Później ten apel powtarzał kilkakrotnie Jarosław Kaczyński.